eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatkiKorwin a PIT › Re: Korwin a PIT
  • Data: 2015-11-10 09:43:37
    Temat: Re: Korwin a PIT
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Tue, 10 Nov 2015, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > wiesz, przy wartości dążącej do zera, granica dąży do likwidacji :)

    Z kolei dobrze wiesz, że do zera zejść się nie da, więc teza
    jest samokasująca się ;)

    > No ja ogólnie zacząłem z założeniem, że mamy obywatelowi zmniejszyć. Ale
    > teraz już rozumiem, że Korwin chciał nie tyle zmniejszyć obywatelowi
    > obciążenie, co zwiększyć tylko inaczej nazwać.

    Nijak mi tak nie wychodzi.
    Raz jeszcze: to jest ODRĘBNA sprawa.

    Żeby nie było - lat temu parę rząd (i to wcale nie Korwina) zniósł
    stosik różnych podatków (i podatków nazwanych "opłaty"), o ile
    pamiętam, była wśród nich taka, że oszacowanie wpływów do kosztów
    ściągania miało proporcje gdzieś 1:3 (a pewnie nie były to rzetelnie
    policzone koszty całkowite, w tym ponoszone przez podatnika, lecz
    same koszty ściągania).
    AFAIR później poznoszone jeszcze niektóre opłaty skarbowe, m.in
    od weksli.

    > No to już faktycznie nie
    > dyskutujemy o Korwinie tylko moim jego złym zrozumieniu.

    Raz jeszcze: czy *obniżyć* (i które) podatki to jedno, czy
    *znieść* (i które) to drugie.

    >> Obawiam się, że to jest jednak za mały procent PKB (choć w kontekście
    >> o którym mówisz powinno się to nazywać PPKB, ze słowem "pozorny"
    >> z przodu :]), żeby zlikwidować dowolny z "dużych" podatków (PIT/CIT/VAT).
    >
    > Same pensje urzędasów pewnie nie wystarczą. Ale dodajmy do tego premie
    > prezesów ZUSów

    Ich z kolei jest mało, więc nie wiadomo czy kwotowo ma się to jakoś
    istotnie do "średniej pensji", tu chyba więcej znaczy kwestia poczucia
    sprawiedliwości itp/

    > i inne bezsensowne wydatki w kraju, nie tylko na pensje.

    Owszem.
    Ale tu jak wiesz stanowiska co do zakresu tych wydatków będą mocno
    rozbieżne :)

    > Można zlikwidować tzw. darmową oświatę.

    IMVHO, to takie samo pomieszanie pojęć, jak przy (nie)rozróżnianiu
    sprawy wysokości i liczby podatków:

    > To ogromne wydatki, a bezcelowe,
    > bo bez motywacji uczniowie i tak się nie uczą,

    A powiedział ktoś, że ma nie być motywacji?
    Zauważ, że to nie jest oczywiste: oczywiste jest, że będzie (być
    może spora) grupa która pod naciskiem "motywacyjnym" *zrezygnuje*
    z korzystania z "darmowego", wtedy pytaniem nie jest wcale, czy
    szkoła ma być *darmowa*, tylko czy ma być *obowiązkowa*.
    Popatrz na działanie socjalu, takiego w skrajnej "przeżyciowej"
    postaci, z której niektórzy skorzystać NIE CHCĄ, bo... bo są
    wymogi i np. nie wolno pić.

    > a motywacji nie da
    > obowiązkowa szkoła napędzana nauczycielami z negatywnej selekcji (takimi
    > jak np. ja, żeby nie było, że nie widzę belki w oku swoim).

    E tam.
    Pytaniem jest KRYTERIUM "negatywne".
    Nie to, czy "został nauczycielem bo nie miał innej roboty", a raczej
    to czy "będzie nauczycielem bo CHRONI GO KARTA NAUCZYCIELA".

    > Można zlikwidować socjalgeld i wiele innych.

    Wcale niekoniecznie.
    Może faktycznie pojawi się pytanie czy nie powinien być inaczej
    nazwany, ale pewnie zmierzasz do tego, że np. gmina powinna mieć
    możliwość "płacenia za pracę" (jakąkolwiek), a tak nie jest.
    Ale to wcale nie jest TYLKO problem podatkowy - bo zdajesz sobie
    sprawę, że próba pozwolenie "na odpracowanie" kończy się natychmiast
    katastrofalnymi kosztami, bo nic to że gość miałby miotła pozamiatać,
    szkolenie BHP ma być, setka kwitów do wypełnienia i wychodzi, że...
    że to się nie opłaca.

    >> No to jak wyżej - kto pisał o *likwidacji* VAT?
    >
    > No jak go zlikwidujemy, to danina się zmniejszy dość drastycznie.

    Ale na razie nikt poza Tobą (nikt z Korwinem włącznie) nie
    widzi możliwości rozwikłania np. problemu "praw nabytych".
    Całkiem spora kwota jest potrzebna na "wydatki stałe" i tego
    nie przeskoczymy (no dobra, wersja z rewolucją może zakładać
    ich zniesienie).

    > Możemy
    > negocjować czy likwidujemy czy zmniejszamy np. do 3%, ale ja nie chcę
    > zmniejszać w jednym, a zwiększać w drugim.

    Pamiętaj o szczególe: podatek DOCHODOWY jest podatny na "eksport",
    czyli wywiezienie zysku w celu opodatkowania gdzie indziej.
    Co do podatku obrotowego zgadzasz się, że to średni pomysł.
    No to co pozostaje, szczególnie w układzie, w którym zniesienie
    VAT wymaga najpierw wypowiedzenia umowy z UE?

    >> Przypomnę ostatni kawałek cytatu: "tylko dlatego, że zlikwidujemy VAT?"
    >> Tak, tylko dlatego - zabraknie "na wszystko".
    >
    > Pytanie czy na to wszystko musi wystarczyć. Bo Korwin chyba głosił wizję, że
    > Państwo ma zapewnić podstawy a nie wszystko.

    Zgadza się.
    A przyznane, JUŻ PRZYZNANE emerytury, należą do "podstaw" czy nie?

    > EU to akurat pierwsza do likwidacji jest.

    Coś w zamian, czy może wersja z odcięciem na granicach albo wizja
    z przystąpieniem do umowy z Meksykiem i kto tam jeszcze ma podpisany
    układ z USA?

    >>> bo niby jak mam sprzedaż maszynę za milion złotych zarabiając na tym
    >>> tylko 1000zł?
    >> Pic polega na tym, że nawet jak na tym stracisz 10000zł, to podatek
    >> i tak masz zapłacić.
    >> Zysk (dla państwa) taki, że z p. widzenia obrotowego nie opłaca
    >> się niewykazywanie zysku.
    >
    >
    > No ale to żadne ,,niewykazywanie zysku'', że kupię auto warte pół miliona,
    > sprzedam następnego dnia i zarobię na tym 1000zł.

    I obrotowy ma ten skutek fiskalny, że państwa nie obchodzi, czy
    zarobiłeś na tym ćwierć miliona czy 1000zł - podatek płacisz
    od pół miliona i już.

    > Ostatnio sprzedawałem
    > komputery za 50 tysięcy, a zysku na tym było właśnie około 1000zł. Be żadnego
    > oszukiwania. No tak wyszło. I nie widzę problemu, żebym miał na tym popłynąć
    > na podatku. 1000zł za 3 dni roboty i tak było całkiem spoko.

    Moment.
    Nie widzisz problemu z "popłynięciem" na podatku OBROTOWYM?
    Przy stawce 3% zapłaciłbyś (od tych 50 000) 1500 zł *podatku*.

    >> Żeby Ci uświadomić, że kolejne rewolucyjne zmiany który proponujesz,
    >> są równie kanciaste jak Twoje poprzednie stanowiska, a o kanty
    >> zazwyczaj można się pokaleczyć.
    >
    > A nie lepiej dyskutować ad meritum zamiast ad personam?

    Przecież krytykuję stanowisko polegające na pomyśle zniesienia VAT.
    I zastąpienia go podatkiem podatnym na "wyeksportowanie".
    "Ad personam" jest fakt, że uchylasz się od ewentualnej odpowiedzialności
    za swój pogląd, z góry zastrzegając, że "co złego to nie ja" :P

    > Tu i teraz omawiamy konkretny problem i zająłem wobec niego konkretne
    > stanowisko. 10 lat temu mogłem na ten problem mieć inne spojrzenie

    I w momencie, jak ktoś Twój pomysł wprowadzi w życie, to znowu zajmiesz
    "inne stanowisko". To jest właśnie adpersonalny problem :>

    > sensu w tym, bo jaki to ma związek z tu i teraz?

    Taki, że jak WTEDY prezentowałeś stanowisko, że podatki powinny
    być WYSOKIE, i dotyka to teraz CIEBIE, to nie widzisz, że właśnie
    władza "chciała Twojego dobra", jak ktoś to ma w stopce ;)

    >> Problemem jest pytanie, czy np. zmieniła się "waga" Twojego głosu
    >> w wyborach :>
    >
    > ????

    Co tu jest dziwnego?

    >> I tłumczenie, że w ten sposób jedynie większa część podatku "ucieknie"
    >> z Polski przypomina rzucanie grochem i tak dalej ;)
    >
    > No to trzeba zmienić prawo, żeby nie uciekała.

    Jeszcze uchwal, że białe jest czarne.
    Zabronisz handlu międzynarodowego?

    Nie przyjmujesz do wiadomości, że każda rzecz KOSZYTUJE, i próba
    egzekucji podatku który (zgodnie z prawem) jest podatny na "uciekanie"
    będzie kosztowała więcej, niż "uzysk"?
    Postawisz nad każdym urzędnika, a nad każdym urzędnikiem pilnującym
    podatników... ile kolejnych urzędników którzy ich będą pilnowali?
    Taką "próbą" jest właśnie pomysł z podatkiem obrotowym - oparty
    o fakt, że wtedy nie opłaca się niewykazywanie zysku, bo zysk tu
    nie ma nic do rzeczy. Tylko że ma (inne) wady jak wyżej :>

    Żeby nie było - VAT też swoje podatności ma, m.in. poprzez
    przekręt polegający na zakupie przez fikcyjną firmę. Ale wtedy
    na ogół kwota jest widoczna (stąd kontrole przy zwrotach VAT).

    >> Dobra, poczekam parę lat na wnioski, co mi tam.
    >
    > Tak się zachowujesz, jakby wszyscy wokoło mieli wszystko rozumieć i pojmować
    > tak jak ty.

    Ależ nie - sedno leży tu:

    >>>> O likwidacji kwoty która stanowi podstawę aktualnego
    >>>> budżetu.
    >>> A tego to już nie wiem.
    >> To zajrzyj do tego budżetu nim zabierzesz głos.
    >
    > Czy ja zabieram głos na mównicy sejmowej? Tak sobie rozważałem. Spoko, nie
    > chcesz, to EOT i już.

    Otóż sam przyznajesz, że przedstawiłeś rozważanie które nie ma oparcia
    w ŻADNYCH danych.
    Taki sobie pomysł "uchwalmy żeby było lepiej".
    Ale to nie chce działać :(

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1