eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatkiNowe podatkiRe: Nowe podatki
  • Data: 2021-06-09 15:15:08
    Temat: Re: Nowe podatki
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2021-06-09 o 00:36, Kviat pisze:

    >> Ciekawe, czy to jest do wybronienia?
    >
    > Jest, jeżeli w razie "w" wykażesz, że te czynności nie były wykonane
    > tylko i wyłącznie w celu uniknięcia opodatkowania.
    >
    > https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/or
    dynacja-podatkowa-16799056/art-119-a

    Wiem, że PIS wprowadził obowiązek tak organizować wszystko, aby zapłacić
    jak największy podatek.
    Ale szczerze mówiąc wkurza mnie to, że moja praca od 88r polega
    praktycznie wyłącznie na pracy rozwojowej (konstruuję urządzenia, które
    będziemy w przyszłości produkowali) a jak wprowadzają ulgi na prace
    rozwojowe to one mnie nie dotyczą.
    Niby im zależy, aby promować tego typu firmy, ale jakimś cudem nas
    zawsze ominą.

    > Na Karaibach idziesz do bankomatu i wyciągasz kasę na drinki.
    >
    > Jakim cudem masz zapłacić podatek w Polsce od wypłaty kasy z bankomatu
    > na Karaibach?

    Dobra poddaję się. To wynika z tego, ze moje myślenie nie wykracza poza
    granice :)

    > Na pocieszenie Ci powiem, że tęgie głowy już od jakiegoś czasu myślą co
    > z tym zrobić, bo wiedzą, że jest to poważny problem.

    To nie będę im robił konkurencji moim myśleniem :)

    >> Bo moja firma dostarcza im towary które chcą kupować (płacąc ten VAT).
    >
    > Twoja firma nie jest pępkiem świata i Ty konsumentom łaski nie robisz,
    > że im sprzedajesz swoje produkty.

    Jak to nie!
    Właśnie jest pępkiem świata!

    Ale dopóki kupują to znaczy, że chcą więc to moje wyroby pozwalają
    ściągnąć podatek VAT.

    > Oni Twoich towarów nie kupują, bo im łaskawie je sprzedajesz. Ty je
    > sprzedajesz, bo oni łaskawie chcą je od Ciebie kupić.

    Lubię myśleć, że jest dokładnie odwrotnie :)

    > Chyba, że jesteś monopolistą na produkty niezbędne do przeżycia i
    > konsumenci nie mają innego wyjścia :)

    Dążymy do tego ze wszech sił :)

    > Podziwiam Twój optymizm...

    Zapewne wynika z głupoty :)

    > Firmy nie płacą dochodowego, nie płacą VAT, gromadzą gigantyczne majątki.
    > Konsumenci zarabiają dobrze i... 50% tych zarobków oddają państwu w
    > postaci VAT.
    >
    > Będą skakać ze szczęścia.

    Skoro dzień wolności podatkowej u nas wypada w ostatnich dniach czerwca
    to znaczy, że teraz przy VAT 23% też oddają 50% w różnych podatkach.
    W mojej koncepcji chodziło o to, aby oddawali tyle samo, ale aby system
    radykalnie uprościć.

    > Po drugie. Setki miliardów dolarów leżą na kontach korporacji i... nie
    > są wydawane. Wielokrotnie więcej leży w rajach podatkowych i... nie są
    > wydawane.
    > A już na pewno nie są wydawane tam, gdzie zostały zarobione.
    >
    > Zejdź na ziemię.

    Jestem na ziemi, ale w rzeczywistości małej (malutkiej) firmy.
    Moje pomysły uprościłyby życie takim jak ja, ale zapewne faktycznie
    dałyby wielkie możliwości kombinowania tym, których moje myślenie w
    ogóle nie ogarnia.

    > Wiec trzeba wzdłuż granic wykopać głęboką fosę i otoczyć drutem
    > kolczastym. Na granicy sprawdzać co ludzie wywożą w walizkach (bo
    > przecież mógł wypłacić z bankomatu kasę i zamiast zatankować firmowe
    > auto zapakował kasę do walizki), a każdy przelew do zagranicznego
    > oddziału firmy traktować jak nie przelew firmowy, tylko wypłatę z firmy.
    >
    > Masz lepszy pomysł?

    Nie mam, bo myślę bardzo lokalnie i w zetknięciu z myśleniem globalnym
    wymiękam.

    > Nie. Nie spełnia postulatu progresji. Jest antytezą progresji... bo nie
    > jest progresywny. Wręcz sam napisałeś, że jest liniowy - co się
    > wzajemnie wyklucza.

    To zależy jak się rozumie progresję. Biedny praktycznie nie płaci tego
    podatku więc płaci 0. Mający trochę więcej kasy może z jej 1/5 ma
    przychody kapitałowe więc z przychodów ze swojego majątku płaci 1/5
    Belki. A ktoś, kto nic nie robi i żyje z odsetek to płaci 100% Belki.

    > Moim zdaniem powinien być progresywny - a nie jest.

    W moim pojęciu jest - od 0 do 19%. Ja, już od iluś lat płacę 0 tego
    podatku. Kiedyś jak odsetki w bankach były nieco większe to zdarzało mi
    się parę PLN Belki zapłacić.

    >> Nie wiem jak jest z VATem gdy towar przekracza granice,
    >
    > Co nie przeszkadza Ci reformować systemu podatkowego :)

    Do odważnych świat należy :)

    >> ale chyba jest inaczej niż moja logika (w pierwszym podejściu) by mówiła.
    >> VAT od takiego jachtu wyprodukowanego w kraju powinien tu zostawać w
    >> tej części jaka jest jego cena eksportowa.
    >
    > Tak, jest inaczej niż Twoja logika Ci mówi.
    > Dla ułatwienia podpowiem Ci, że na eksport jest 0% VAT

    To jest według mnie nie logiczne, ale to nie mój problem.
    W ten sposób VAT się staje podatkiem od konsumpcji w danym miejscu a nie
    jak nazwa wskazuje 'od wartości dodanej'. Jak wartość została dodana w
    jednym kraju to podatek od tej dodanej wartości powinien w nim zostawać.

    >> Albo z VATem będzie tak jak pisałem wyżej.
    >
    > To wtedy nie będzie to już podatek VAT.

    Widocznie w Value Added Tax inaczej rozumiemy pojęcie 'wartości dodanej'.

    > Kompletnie nie rozumiesz czym jest VAT i jak działa.
    > Co nawet mnie specjalnie nie dziwi czytając Twoje wcześniejsze posty.

    Nie całkiem piszę o tym czym jest i jak działa tylko czym powinien być i
    jak powinien (według mnie) działać w oparciu o to jak się nazywa.

    > Zaczynam się zastanawiać, czy powinienem już się zirytować, że o
    > reformie systemu opodatkowania rozmawiam z kimś, kto kompletnie nie ma
    > pojęcia o czy mowa, czy jednak dalej traktować to w ramach rozrywki...

    Nie zmuszałem do rozmowy..

    > Dopiero jak sprzedasz ten jacht tu, na miejscu, powstaje podatek VAT. I
    > to nie Ty go zapłaciłeś, lecz ten, kto ten jacht od Ciebie kupił...
    >
    > Więc żaden VAT od towaru na eksport tu nie zostaje, bo nigdy nie
    > istniał... a te 46 zł tylko zatoczyło koło.

    Tak jest. Ale czy tak powinno być?
    Jeśli wartość produktu została dodana tutaj to czy nie tutaj powinien
    zostać ten podatek.

    > Nie. To jest logiczny wniosek z Twojej propozycji.
    > Jak chcesz sprawdzić co mogłem wrzucić na firmę, a czego nie mogłem, bez
    > kontrolowania tego, co wrzucam na firmę?

    To, że nie trzeba liczyć dochodowego nie znaczy, że nie trzeba liczyć
    kasy firmy i gromadzić faktur tego co było kupione na firmę.

    Dla mnie kontrola kwot związanych z wyliczeniem ile się należy
    dochodowego a kontrola czy pozycje na fakturach są faktycznie
    przeznaczone na działalność firmy to dwie różne rzeczy do skontrolowania.
    Dzięki dochodowy=0 jedna z kontroli odpada - uproszczenie.

    >> A według mnie kontrolowanie, czy zakupy na firmę są faktycznie dla
    >> niej a nie na prywatne potrzeby to osobny temat od konieczności
    >> obliczania dochodu
    >
    > Nie. To temat kluczowy.

    To, że dwie rzeczy są osobne nie oznacza, że jedna z nich nie może być
    kluczowa.

    > Wezmę kasę z firmy. Coś kupię. Niech to będą gwoździe. Udowodnij, że
    > gwoździe kupiłem dla siebie i powinienem zapłacić podatek.
    > Ja twierdzę, że kupiłem dla firmy i podatek się nie należy.
    >
    > Piłka po Twojej stronie :)

    Nie wiem jak obecnie w takiej sytuacji udowadniasz, że kupiłeś na firmę,
    a nie tylko wliczyłeś sobie w koszty.
    Według mnie nic się tu nie zmienia.

    Obecnie - zapłaciłeś kasą z firmy i wliczyłeś w koszty (wpisując, że do
    czegoś były potrzebne i się zużyły).
    Po mojemu - zapłaciłeś kasą z firmy i znika ci z magazynu bo wpisujesz,
    że do czegoś były potrzebne i się zużyły).

    W obu przypadkach musisz pokazać zasadność tego 'zużycia się'.

    > Nie ulega wątpliwości, że system należy uprościć.
    > Ale to co proponujesz, to wylewanie dziecka z kąpielą.

    Być może. Dlatego od razu napisałem, że są zapewne jakieś wady, które
    warto by poznać.

    > Ludzie słyszą takie "propozycje" od populistów, bladego pojęcia nie mają
    > o podatkach (tak jak Ty - bez urazy) i nawet nie są wstanie ogarnąć
    > konsekwencji jakie takie "uproszczenia" powodują. No bo i jak mają te
    > konsekwencje ogarnąć (i zrozumieć), skoro nie wiedzą o czym mówią?
    >
    > Wychodzisz z takimi zasłyszanymi gdzieś propozycjami,

    Akurat jestem prawie pewien, że nigdzie tego nie słyszałem tylko jak
    widzę ile komplikacji jest w PIT i jak gdzieś chyba widziałem info, że z
    PIT do budżetu trafia 2x mniej niż z VAT to samemu mi przyszło do głowy,
    żeby wywalić to co skomplikowane a z tego drugiego dostać te 50% więcej
    czyli po staremu 22% x 1.5 byłoby 33% VATu zamiast wszystkich PITów.

    > uparcie ich
    > bronisz, chociaż nie wiesz nawet czego bronisz... "coś Ci się wydaje" i
    > dalej się upierasz, chociaż dopiero przed chwilą się dowiedziałeś, że
    > możesz się zatrudnić we własnej firmie, którą prowadzisz od
    > kilkudziesięciu lat...

    Akurat z tych informacji nadal mi wychodzi, że praktycznie nie mogę bo
    na pewno znajdzie się ktoś kto się przypi....
    Musiałbym tworzyć fikcję szytą zbyt grubymi nićmi.

    >> Mamy tu jednego pracownika - trudno twierdzić, że zużywamy tu tyle
    >> papieru co kilka rodzin. Jakieś 30 lat temu stwierdziliśmy, że lepiej
    >> się skupić na zarabianiu niż na robieniu takiego typu 'oszczędności'.
    >
    > Z tym papierem toaletowym to był PRZYKŁAD.

    Tak, ale tak samo to dotyczy środków czystości, herbaty itp.

    >> Ale jak ktoś ma 100 pracowników to....
    >> - wiesz co jak daje pracę 100 osobom to mu tego papieru nie żałuję.
    >
    > TEN PAPIER TOALETOWY TO BYŁ PRZYKŁAD.
    > Wstaw sobie za ten papier co tylko tam sobie zechcesz. Odczep się od
    > tego papieru.

    W mojej wypowiedzi papier też jest przykładowy.
    O ile wyobrażam sobie, że może jakoś ukryć w firmowych zakupach ten
    papier i podobne drobiazgi o tyle uważam, że z prywatnym jachtem nie
    przejdzie.

    >>> ...na Karaibach.
    >>
    >> Nawet nie wiem gdzie to jest.
    >
    > Zakładam optymistycznie, że to był żart.

    Nie był. Ale jakbym potrzebował wiedzieć to dam radę znaleźć.

    > Ja cofam ten jacht. Ja cofam wszystkie jachty na świecie!

    A tartak?

    >> Stąd prosty wniosek - im więcej zostanie prywatnego (poprzez mniejsze
    >> podatki) tym sumaryczna efektywność będzie wyższa.
    >
    > Jeżeli opierasz swoje wnioski o wiarę, a nie o wiedzę...

    Jak idziesz do lekarza to też opierasz się o wiarę w jego wiedzę.

    > To co proponujesz, to zaoranie wszystkiego, łącznie z tym, co działa
    > lepiej, tylko dlatego, że część działa gorzej.

    Nie do końca, bo nie proponuję wszystkie podatki = 0.
    Jak zmniejszyć podatki to przy założeniu racjonalnego działania państwa
    powinno pod swoimi skrzydłami zostawić sobie to gdzie idzie mu lepiej i
    oddać w prywatne ręce to, gdzie sobie nie radzi.

    > Więc do czego chcesz mnie przekonać?
    >
    > Tak właśnie argumentują korwiniści, coś tam w państwie szwankuje -
    > zaorać państwo! Wszystko ma być prywatne.

    Nidy nie napisałem wszystko. Rozważałem zmniejszenie podatków o 10% (z
    nich a nie nominalnie).

    > Pokazujesz, że nie wszystko, to mówią: no to tylko to, z czym państwo
    > sobie nie radzi.
    > Czyli co? Konkretnie.
    > No np. sprywatyzować szkoły!
    > Ale same prywatne szkoły się nie sprawdziły, dlatego wprowadzono
    > powszechną edukację.
    > No to szpitale!
    > Ale prywatna służba zdrowia się nie sprawdziła, dlatego wprowadzono
    > publiczną...
    > ...
    > Sprywatyzować wszystko, bo państwowe średnio statystycznie działa gorzej!
    >
    > Tak się nie da poważnie dyskutować.

    Nigdy nie powiedziałem wszystko.
    Ale jestem prawie pewien, że pilnowanie trawy pod lotnisko prywatny
    zorganizowałby taniej.


    >>> Załóżmy (hipotetycznie), że faktycznie przekop mierzei jest
    >>> inwestycją strategiczną, służącą zwiększeniu bezpieczeństwa obywateli
    >>> - sprawia, że jesteśmy mniej zależni od agresywnego sąsiada,
    >>> ogranicza jego wpływy itd.
    >>> Jaka jest granica takiego wydatku, po której bezpieczeństwo obywateli
    >>> przestaje mieć znaczenie, a znaczenie nabiera wysokość tego wydatku?
    >
    > Nawet nie spróbowałeś odpowiedzieć na to pytanie...

    Staram się skracać tę wymianę bo za dużo czasu mi na to schodzi.
    Uznałem, że zdanie które wpisałem ciut dalej jest odpowiedzią/pytaniem
    na ten temat.

    >> W czym widzisz jakąkolwiek poprawę bezpieczeństwa, bo ja nie mam
    >> żadnej hipotezy.
    >
    > Załóżmy (hipotetycznie)
    > HIPOTETYCZNIE
    >
    > Jakim cudem wyciągnąłeś wniosek, że ja w tym przekopie widzę poprawę
    > bezpieczeństwa?

    W tym kontekście pytasz mnie o granicę wydatku, po której bezpieczeństwo
    przestaje się liczyć, a ja nie widzę w ogóle tego bezpieczeństwa dlatego
    pytam, bo widocznie Ty gdzieś tam je widzisz (nawet hipotetycznie).
    Nie jestem w stanie szacować granicy kosztu pewnej cechy czegokolwiek,
    gdy tej cechy w ogóle nie dostrzegam.
    Wprowadzasz jakiś nowy temat do dyskusji i domagasz się koniecznie
    ciągnięcia tego tematu - to prowadzi do wydłużania dialogu w
    nieskończoność i ma swoją nazwę w internecie.
    P.G.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1