Nie wie minister, co robi drugi

Od połowy października może napływać do Polski tanie mięso i pszenica z
Węgier. Taką umowę podpisał resort gospodarki. Resort rolnictwa się
sprzeciwia - pisze Gazeta Wyborcza.

W redakcyjnym komentarzu Krystyna Naszkowska zauważa, że jeden minister w
rządzie mówi, iż o umowie z Węgrami nic nie wiedział, a drugi, że
przeciwnie - o wszystkim go poinformował. Ciekawa będzie ta wtorkowa Rada
Ministrów, ale to już zmartwienie premiera - ocenia publicystka. Według
niej, dla nas, a właściwie dla polskich rolników, ważna jest natomiast sama
umowa. Resort gospodarki, który za podpisanie umowy odpowiada, nie ma
wątpliwości, że jest ona dla nas korzystna.

Ale na pierwszy rzut oka wydaje się absurdalna. W zamian za nasze słodycze i
susz warzywny - poszerzamy granicę dla importu drobiu, wieprzowiny i
pszenicy, czyli produktów, których mamy w kraju nadmiar, do których rząd
dopłaca, by zapewnić jakie takie dochody rolnikom. Każdy import tych
produktów po cenach niższych niż krajowe (a takie mogą zaoferować Węgrzy)
oznacza załamanie polskiego rynku rolnego - ostrzega komentatorka
Gazety.(an)


G.N.