Użytkownik Johny napisał:

> Nie wiem, kogo o to zapytac i czy jest jakakolwiek szansa na zmiane
> decyzji. Czy ktos z Was nie byl przypadkiem w podobnej sytuacji?

Ja byłam po drugiej stronie - tej kadrowo-płacowej, i powiem Ci że to
zwyczajna granda.
Twojej żonie należy się zasiłek macieżyński liczony od podstawy
wynagrodzenia z ostatnich 6 miesięcy w których *pracowała* - czyli w
praktyce takim sam jak zasiłek chorobowy.
W pozostałym okresie przez 35 dni miała wprawdzie wynagrodzenie
chorobowem ale jego nie wlicza sie do podstawy zasiłków, a przez
pozostały okres otrzymywała nie wynagrodzenia a zasiłek chorobowy,
ktory nie jest podstawą do naliczania innych zasiłków (z zasady nie
definiuje sie składnika samym sobą).
Innymi słowy - okres powstania niezdolności do pracy nie został
przerwany przez okres w ktorym pracowała, a więc wszystki zasiłki
należy liczyć jednakowo.
Jedyna podstawą naliczania zasiłków - chorobowego i macierzyńskiego -
jest jej wynagrodzenia z 6 miesięcy przed pierwszym chorobą.
I musi to byc faktycznie wypłacone wynagrodzenie bo od niego płaci sie
składki, a nie "hopotetyczne", jakim jest goła pensja bez nadgodzin.

Nie wahaj sie i kłóc sie, bo masz rację. A pani w płacach niech nie
skąpi, bo to nie z jej ani pracodawcy pieniędzy ten zasiłek.
Ona ma go tylko poprawnie naliczyc, a widac tego nie potrafi.

Radzę Ci samemu zadzwonic do ZUSu, a najlepiej pójśc i dokładnie
wyłuszczyc sprawę - przez telefon lubią odpowiadać "na odczepnego".
Kadrow mogła cos poprzekręcać albo zadać w ZUSie "pytanie tendencyjne"
a teraz wy macie za to płacić.

Maddy

--
Magdalena "Maddy" Wołoszyk
m...@e...com.pl