W dniu 03.05.2011 12:58, Maciek pisze:
> W dniu 2011-05-03 10:12, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
>> No to wtedy trzeba by było czekać na szefa, ryzykować, że miną 2
>> tygodnie i poczta odeśle paczkę i w ogóle mieć masę problemów z brakiem
>> rzeczy z paczki oraz wściekłym kontrahentem.
> Problem szefa, że nie zostawił pisemnego upoważnienia dla syna, czy
> jakiegoś pracownika.

Nie, problem mój, bo ja zamawiałem paczkę i ja ją potrzebowałem.

>> Mi się akurat takie działanie PP bardzo podoba, bo wykonanie ich
>> hakuna-matata jest całkiem tanie, wygodne i jedynie co, że syn szefa nie
>> pomyślał od razu o zabraniu sztempelka, to dwa wyjazdy na pocztę wyszły.
> A mi nie, bo okazuje się, że byle łepek z byle pieczątką jest w stanie
> odebrać moją paczkę.


A ile razy tak ci się zdarzyło? Bo gościu jest legitymowany i spisywany
jest numer jego DO i pobierany podpis. Więc można dość łatwo namierzyć
złodzieja.

Za to myślenie o lataniu do notariusza i udzielaniu pełnomocnictw czyni
świat chorym... Jak się firma zajmuje obrotem masowym paczkami, to
można, ale jak przychodzi 1 paczka na rok, to wersja z pieczątką jest
megastycznie przyjemna.


--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)