eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatkiZatrudnienie pracownika - koszty - ulgi(???) › Re[3]: Zatrudnienie pracownika - koszty - ulgi(???)
  • Data: 2003-08-22 15:42:59
    Temat: Re[3]: Zatrudnienie pracownika - koszty - ulgi(???)
    Od: k...@r...pl (Krzysztof A. Ziembik) szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Witam.

    >>+ miec decydujace znaczenie, ale np. mozliwosc latwiejszego uzyskania
    >>+ kredytu dla zony (zatrudnionemu latwiej),

    GSn> A weź ty i wyłóż czy ty to rysowałeś na wykresie i czy
    GSn> stosowałeś geometrię Euklidesową (do tego wykresu) :]
    (...)

    Nie musialem. Nie przyjalem zalozenia, ktore zapewne Ty poczyniles, ze
    zona ma byc osoba wspolpracuja przez okres brania kredytu. Znam
    osobiscie przypadki zatrudnienia _do momentu otrzymania kredytu_ (w
    praktyce okolo 3 miesiace). Jezeli policzysz nawet na bardzo
    przyblizonych kwotach, to zobaczysz, ze to sie kalkuluje.

    GSn> Ile kredytu może dostać pracownik zarabiający X zł,
    GSn> i ile będzie kosztował "ZUS od tego zarobku", nie licząc
    GSn> podatku ??

    Kalkuluje sie do pewnych granic (okresu "wspolpracowania") oraz w
    pewnych sytuacjach. Np. jesli nie mozesz wziasc zadnego kredytu
    normalnie (a coraz wiecej takich osob), to falszywa praca jest
    jednym z ostatnich rozwiazan. ZUSu wtedy i tak sie nie placi przez
    pewien okres czasu (tez jakies 3 miesiace do egzekucji - w zaleznosci
    od metod postepowania i balaganu w ZUS), a po drodze mozesz go
    sfinansowac z wzietego kredytu.

    GSn> Krótko powiem: o droższych kredytach ("hazardowych"
    GSn> mianowicie) to tylko w gazetach czytałem :>

    Nie twierdzilem, ze taki kredyt jest tani, choc nie tak drogi jak Ci
    sie wydaje. Ale pamietaj, ze tonacy brzytwy sie (czasem) chwyta.

    GSn> Ja bym taki pomysł proponował zwinąć w trąbkę (szukać
    GSn> w googlu hasła "rozważ" bądź "rozważenie" autorstwa Maddy ;)!)

    Tytul obiecujacy, a o czym to? :)

    >>+ objecia dluzszym okresem
    >>+ skladkowym do celow emerytalnych,

    GSn> Ano tak, jeśli żonie "brakują dwa lata do emerytury" to mógłbym
    GSn> zrozumieć. Ale.....ale chwila: przecież jak "współpracuje"
    GSn> to przecież *też* nabywa stażu emerytalnego, prawdaż??
    Sn> (...)
    GSn> znaczy: zwinął się ;)

    Nie bylbym tego taki pewny, wiec juz rozwijam :)
    Uzylem skrotu myslowego, ale juz go wyjasniam. Jezeli zona
    zawiera umowe o prace z mezem prowadzacym DG, to oprocz tego, ze jest
    "wspolpracujaca" (zwiazane z tym wady), to ma pewne przywileje
    pracownicze, w tym okres wypowiedzenia (np. 3 miesiace). Jezeli maz
    zechce sie z zona rozstac (co nie zdaza sie znowu tak rzadko), to
    taka umowa o prace gwarantuje zonie okres wypowiedzenia, a wiec w
    efekcie dluzszy okres skladkowy do celow emerytalnych. I o to mi
    chodzilo - nie patrzmy na osobe wspolpracuja tylko przez pryzmat
    kosztow prowadzenia DG, bo sa i inne aspekty. Przyklad bylby nawet
    bardziej wyrazisty, gdyby zamiast meza i zony mielibysm do czynienia z
    innym pokrewienstwem, bardziej z przymusu niz wlasnej woli, np.
    ojczymem i dzieckiem przysposobionym.

    Przypomina mi sie tez, gdy zagladam do art. 8 p.11 ustawy o ZUS, ze:
    "Za osobę współpracującą z osobami prowadzącymi pozarolniczą działalność
    oraz zleceniobiorcami, o której mowa w art. 6 ust. 1 pkt 4 i 5, uważa się
    małżonka, dzieci własne, dzieci drugiego małżonka i dzieci przysposobione,
    rodziców, macochę i ojczyma oraz osoby przysposabiające, jeżeli pozostają z
    nimi we wspólnym gospodarstwie domowym i współpracują przy prowadzeniu
    tej działalności lub wykonywaniu umowy agencyjnej lub umowy zlecenia; nie
    dotyczy to osób, z którymi została zawarta umowa o pracę w celu
    przygotowania zawodowego."

    1. Nie mozna chciec zatrudnic zony w celu przysposobienia zawodowego?
    2. Albo wyrzucic ja z mieszkania lub dokonac separacji (co by nie
    podpadac pod wspolne gospodarstwo) gdy jest wytlumaczenie ustawowe ("zono,
    koszty!")?

    GSn> Y... no, możliwe. Właśnie moją wyobraźnię też przekracza !
    GSn> :)
    GSn> Może nie tylko moją, i dlatego nie słyszałem/czytałem o nikim
    GSn> kto takie rozwiązanie stosuje ?

    Argument, ze jesli o czyms nie slyszelismy to jest dowod na nieistnienie
    tego czegos, to raczej slaby argument. A contrario: wiele osob slyszy
    o roznych rzeczach, a okazuja sie niemozliwe i nieistniejace :)

    Serdecznie pozdrawiam,
    ---
    Krzysztof A. Ziembik mailto:k...@r...pl

    --
    Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.prawo.podatki

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1