A tak juz zupelnie na marginesie (kto nie chce niech nie czyta - Maddy do
Ciebie mowie).
Nigdy nie bede w stanie zrozumiec tego fenomenu. Korzystam z grup
dyskusyjnych polskich i angielskich. I zawsze jestem wzruszony faktem, ze za
wielka woda dostaje odpowiedzi na nawet najbardziej prymitywne pytania.
Jezeli nie rozumiem odpowiedzi, ktos inny tlumaczy mi temat jeszcze mocniej,
az do momentu kiedy wszystko staje sie jasne (ewentualnie nikt nie odpowiada
na dane pytanie uznajac, ze szkoda ich czasu).
Natomiast u nas (pomijajac nieliczne wyjatki) sytuacja wyglada na ogol tak:
ktos odpowiada, ja nie rozumiem wiec pytam ponownie, druga strona widzi ze
nie rozumiem to zaczyna jezdzic na mnie jak na lysej kobyle. W efekcie
zamiast uslyszec odpowiedz dowiaduje sie roznych ciekawych rzeczy o sobie,
sam musze sie hamowac zeby komus nie walnac z grubej rury.
Zyskuje nieodparte wrazenie ze polski usent to jakas grupa terapeutyczna w
ktorej wszyscy wyrzucaja swoje leki, gniewy i obawy zamiast pomagac sobie
nawzajem.

Pozdrawiam
Janusz