-
1. Data: 2005-06-20 04:48:06
Temat: [prasa] Bezradne urzędy skarbowe
Od: "Krzysztof 'kw1618' z Warszawy" <a...@j...w.stopce.pl>
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_050620/p
rawo/prawo_a_6.html
PODATKI Którędy wielkie pieniądze mogą bezkarnie uciekać z Polski
Bezradne urzędy skarbowe
Nieprecyzyjne przepisy pozwalają zagranicznym firmom na niepłacenie podatków
w Polsce. Ich zakłady są często przykrywką dla niezarejestrowanego biznesu
(c) PAWEŁ GAŁKA
Przedsiębiorca zagraniczny, który chciałby legalnie prowadzić działalność
gospodarczą w Polsce, powinien otworzyć tu swój oddział, wpisując go do
rejestru przedsiębiorców i Krajowego Rejestru Sądowego (KRS). Nie musi tego
robić, jeśli nie zamierza prowadzić żadnego biznesu, ale jedynie reklamować
i promować własną firmę i swoje produkty. Wówczas odpowiednią formą jego
obecności na polskim rynku, ale tylko w zakresie reklamy i promocji, jest
otwarcie przedstawicielstwa. Wymaga ono wpisu do rejestru przedstawicielstw,
który prowadzi minister gospodarki.
Podatkowa fatamorgana
Jest jednak taka struktura, która może prowadzić działalność gospodarczą,
mimo że formalnie nie została zgłoszona do KRS. To tzw. zakład (ang.
permanent establishment), który jest niczym innym jak stałym miejscem
prowadzenia biznesu. Ten typowy twór podatkowy oznacza działalność
gospodarczą firmy zagranicznej na terenie innego państwa i wynikającą z tego
konieczność zapłaty podatku w kraju, gdzie funkcjonuje zakład. Bywa on
często przykrywką dla nigdzie niezarejestrowanego biznesu.
Jeśli więc np. zagraniczny producent sprzętu AGD czy RTV ma w Polsce zakład,
za pośrednictwem którego sprzedaje lodówki do innych krajów UE, to jego
dochody (jako osoby prawnej), uzyskane przez jego zakład w Polsce, tu też
powinny być opodatkowane. Tak stanowi nasza ustawa o podatku dochodowym od
osób prawnych (CIT). Podatki powinien więc płacić. Szkopuł w tym, że w
Polsce nie ma wymogu rejestrowania zakładu. W efekcie nie wiadomo ani tego,
ile np. przedstawicielstw ma status zakładu (czyli ich działalność nie
ogranicza się do autopromocji i reklamy, jak to przewiduje ustawa o
swobodzie działalności gospodarczej), ani też, ilu specjalistów od
marketingu jest de facto handlowcami, którzy w naszym kraju sprzedają
produkty zagranicznej firmy.
Nieprecyzyjne prawo...
Większość państw Unii Europejskiej (z wyjątkiem Polski) ustaliła precyzyjną
definicję zakładu we własnym prawie podatkowym. Szczegółowe zasady regulują
natomiast umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, które zawarła także
Polska. Określa je również Konwencja Modelowa OECD.
Polskie przepisy, obowiązujące zresztą dopiero od 1 stycznia 2005 r., są -
jako się rzekło - nieprecyzyjne. Chodzi o art. 20 ust. 12 i 13, który nie
zawiera jednoznacznej definicji zakładu, nie określa też okresu, po upływie
którego zagraniczna firma ma obowiązek zapłacić CIT w Polsce, ani nawet
rodzaju działalności, której nie wolno prowadzić w formie zakładu.
Potwierdza to Ministerstwo Finansów, według którego brak jest formalnych
kryteriów (jak chociażby wpisu do ewidencji działalności gospodarczej czy
KRS), które przesądzałyby o nadaniu statusu zakładu.
Według ministerstwa wystarczyłoby zaostrzyć przepisy o konieczności
rejestracji działalności przedsiębiorstw zagranicznych w Polsce i wprowadzić
sankcje karne skarbowe. Pomocne byłoby również opracowanie procedury wymiany
informacji lub ustalenie systemu informatycznego pozwalającego na
przetwarzanie danych o działalności podmiotów zagranicznych w naszym kraju,
a także poprawienie przepisów dotyczących szacowaniadochodów zakładu w taki
sposób, aby były one bardziej precyzyjne.
Ministerstwo to wie, ale z tego nic nie wynika. Dotychczas nie opracowało
żadnych wyjaśnień w sprawie zakładu. Nie wydało też wytycznych dla urzędów
skarbowych. Tymczasem pytanie o to jest pierwszym, jakie słyszą eksperci
firm konsultingowych od przedsiębiorców zainteresowanych wejściem na polski
rynek.
... i brak kontroli
- To jest problem, ale od tego jest kontrola skarbowa. Obchodzenie prawa
zdarzało się i zdarza nadal, ale jego ujawnianiem powinny zająć się urzędy
kontroli skarbowej (dalej: UKS). Osobiście pamiętam problemy z austriackimi
firmami, które aby uniknąć płacenia podatków w Polsce po upływie 24 miesięcy
prowadzenia działalności gospodarczej (za cały ten okres, jak stanowiła
umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania między Polską a Austrią), zamykały
ją po 23 miesiącach i następnie otwierały nowy biznes - powiedziała "Rz"
Irena Ożóg z kancelarii doradztwapodatkowego "Ożóg i Stolarek", była
wiceminister finansów, i dodała: - Organy skarbowe powinny wyjść zza biurka,
bo tylko wtedy mogą się dowiedzieć, że w centrum Warszawy buduje się np.
duży biurowiec, i to bez płacenia podatków.
Ministerstwo Finansów przyznaje, że UKS-y kilkakrotnie próbowały zajmować
się tą tematyką, ale bezskutecznie. Ani razu nie udało się im udowodnić
istnienia zakładu. Barierą nie do pokonania jest dla nich choćby
nieznajomość języków obcych.
Nikt nie wie, ile co roku traci z tego powodu budżet. Gdyby przyjąć, że
tylko 20 mln zł z zapłaconych przez firmy zagraniczne w ubiegłym roku prawie
84 mln zł podatku pochodziło od przedstawicielstw, i założyć, że tylko 10
proc. tej kwoty można byłoby dodatkowo ściągnąć, gdyby udało się udowodnić,
że ich działalność była znacznie szersza niż ta oficjalnie zalegalizowana
(czyli oficjalne przedstawicielstwo było faktycznie zakładem), to rachunek
jest prosty: do kasy państwa mogłoby trafić dodatkowo 2 mln zł.
GRAŻYNA J. LEŚNIAK
----------------------------------------------------
------------------------
----
Inni to potrafią
Anna Bryńska, radca prawny w kancelarii prawnej Lovells
Anna Bryńska, radca prawny w kancelarii prawnej Lovells
Definicja zakładu jest bardzo szeroka we wszystkich jurysdykcjach
podatkowych. Dlatego niektóre państwa, np. Wielka Brytania, aktywnie
uczestniczą w wyjaśnianiu tego pojęcia, wychodząc z założenia, że i
urzędnik, i podatnik muszą wiedzieć, według jakich zasad prowadzą grę. Gdy
pojawiają się trudne pytania, brytyjski fiskus, z własnej inicjatywy,
zamieszcza na swojej stronie internetowej szczegółowe wyjaśnienia.