eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatkiZYJEMY NA BOMBIE...ZYJEMY NA BOMBIE...
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!not-for-mail
    From: "Grzegorz" <m...@h...com>
    Newsgroups: pl.soc.prawo.podatki
    Subject: ZYJEMY NA BOMBIE...
    Date: Mon, 16 Sep 2002 10:48:29 +0200
    Organization: http://news.icm.edu.pl/
    Lines: 251
    Message-ID: <am45qi$b02$1@sunsite.icm.edu.pl>
    NNTP-Posting-Host: dial-370.jgora.dialog.net.pl
    X-Trace: sunsite.icm.edu.pl 1032166036 11266 62.87.156.114 (16 Sep 2002 08:47:16 GMT)
    X-Complaints-To: a...@i...edu.pl
    NNTP-Posting-Date: Mon, 16 Sep 2002 08:47:16 +0000 (UTC)
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Priority: 3
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo.podatki:67167
    [ ukryj nagłówki ]

    Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej
    (www.spzjb.org.pl ) realizujac program "Rzecznik Praw Ofiar" wpływa
    skutecznie na sytuację ofiar przestępstw tak w sprawach zwiazanych z ich
    sytuacja prawna jak i socjalna. Dołaczony do niniejszej poczty materiał
    jest swojego rodzaju pitawalem obrazujacym niemoc, niesprawiedliwosć i
    bezdusznosć organów Państwa wobec nie tylko ofiar przestępstw.
    Politycy wszystkich partii w miarę zblizania się terminów kolejnych
    wyborów składaja obietnice w zakresie m.in. bezpieczeństwa i pomocy
    socjalnej bowiem jest na to "zapotrzebowanie". Juz po wyborach nie
    dotrzymuja obietnic chociazby dlatego, ze się na tym nie znaja.
    Dlatego Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej
    postanowiło jako organizacja majaca kompetencje i doswiadczenie w zakresie

    szeroko rozumianego bezpieczeństwa i pomocy socjalnej wystawić swoje listy

    kandydatów na radnych. W tym celu zarejestrowalismy Komitet Wyborczy
    Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni.
    Jezeli sprawy bezpieczeństwa i pomocy socjalnej sa Państwu bliskie,
    jezeli chcecie się Państwo podzielić z nami swoimi sugestiami, czy uwagami

    prosimy o kontakt e-mail badź telefoniczny 646 41 04. Będziemy wdzięczni za

    wszystkie wnioski i opinie a takze za zaproszenie swoich przyjaciół i
    znajomych do dyskusji na temat szeroko rozumianego bezpieczeństwa i pomocy

    społecznej . My chcemy zajmować się wyłacznie tym na czym się znamy.

    Pozdrawiam i łaczę wyrazy szacunku
    Krzysztof Orszagh
    ---------------------------------------

    ZYJEMY NA BOMBIE...

    Zyjemy na bombie. Wypełnia ja nienawisć, chciwosć i brak szacunku dla
    jednostki. Bomba pełna przemocy ciagle pęcznieje. Wybucha gdzie niegdzie,

    razac bez podziału na preferencje polityczne, religijne, czy jakiekolwiek

    inne. Czasami dostajemy rykoszetem, przy kolacji, prosto z ekranu
    telewizora. Nawet zaczynamy się do tego przyzwyczajać. Dopóty, dopóki, nie

    będziemy zmuszeni wracać nocnym autobusem, lub slepym zrzadzeniem losu
    wypłyniemy w sprawie numer....
    Białe kołnierzyki nie przejmuja się, lansuja siebie i wzrost gospodarczy.

    Pełni samouwielbienia wracaja bezpiecznymi brykami do swoich strzezonych
    osiedli.
    Dla nich kazdy akt przemocy jest wypadkiem incydentalnym, nie wartym
    sprzeciwiania się kulturze new age. Liberalizm nie jest łaskawy dla
    jednostki. daje fory tylko silnym, niezaleznie od tego kim oni sa...
    Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej, czy Rzecznik
    Praw Ofiar / zwany przez liberałów samorzecznikiem /, wskazuja na jednostkę

    jako podmiot warty podejmowania wszelkich działań. Nawet taki, który miałby

    dotykać swiętych doktryn prawa stanowionego.
    Tak na marginesie warto zauwazyć, ze konstytucyjny zapis o tym, ze poseł
    nie jest zwiazany głosami swego elektoratu, czyli, ze moze go po prostu
    olewać - co zreszta z luboscia czyni do kolejnych wyborów - swiadczy
    znamiennie o stosunku, jaki ma do woli jednostek Aparat Władzy,
    czym/kimkolwiek by nie był...
    Ludzie działajacy na rzecz ofiar przemocy pomagajac jednostkom z luboscia

    punktuja władzę za jej tragikokomicznosć w stanowieniu i wykonywaniu prawa.

    Czasami tylko zastanawiaja się, czy to prawo samo w sobie doskonałym nie
    jest, czy moze raczej jego wykonawcy potrzebuja pilnych konsultacji
    specjalistycznych.
    Ponizsze przykłady najlepiej zilustruja co autor ma na mysli, a nawet
    nieuwazny czytelnik - zerkajacy naprzemiennie to na tekst, to na
    ciepłe słowa lektora w TV - pewnie krzyknie e u r e k a !

    Sprawa nr 1
    Wieczorowa pora, ciemna praska uliczka wracał do swojej chorej zony Dariusz

    G. Przechodzac obok zaparkowanych pojazdów zauwazył jak nagle sposród nich

    wyskakuje kilku męzczyzn ubranych na sportowo i rzucaja się do niego.
    Niewiele myslac wział nogi za pas. Krzyczeli za nim, ze sa policjantami i,

    ze ma się zatrzymać. Nie uwierzył i nie posłuchał. Biegł dalej. Dopadli go.

    Złamali mu rękę. Na tyle skomplikowanie, ze trafił na długo do szpitala,
    miał operacje. Tym czasem chora na chorobę sw. Wita, zona pana Darka
    pozostała bez jakiejkolwiek opieki. Okazało się, ze policjanci wzięli go za

    złodzieja samochodów na którego urzadzili zasadzkę. Po prostu pomyłka !
    Zdarza się kazdej policji na swiecie. I nie było w tej sprawie nic
    nadzwyczajnego gdyby nie to, ze pan Darek chciał zadosćuczynienia. Nie
    tylko go nie przeproszono i nie dano satysfakcji, ale jeszcze policja
    oskarzyła go o czynny opór. Jak w bajce Krasickiego : słabys, sam i w
    lesie. A moze w dzungli ?

    Sprawa nr 2
    Maz Jolanty M. był oficerem Departamentu IV dawnego MSW. Nie został
    pozytywnie zweryfikowany. Mieli się rozwiesć, ale on nie za bardzo chciał

    się dzielić majatkiem. Sfałszował nawet podpis zony, by zbyć ich wspólny
    dom pod Warszawa. To się wydało, podobnie jak i to, ze jeździ kradzionym
    samochodem. Był - i jest ponad prawem - nawet wtedy, gdy jego zona zniknęła

    z mieszkania. Nie przejał się tym. Chyba nie musiał. Jej ciało ułozone i
    zwiazane w pozycji embrionalnej włozone do walizki wyłowiono z Wisły dwa
    miesiace później. Usta miała oklejone tasma , zmarła z powodu utonięcia.
    Oficerowi MSW alibi dał znany kryminalista, który na tę okolicznosć
    feralnej nocy uciekł ze szpitala w którym przebywał. Prokuratura nie robiła

    nic aby zebrać jakiekolwiek dowody, małzonek nawet nie został zatrzymany.

    Dzis zyje z kolejna zona korzystajac w pełni z nie podzielonego majatku.

    Sprawa nr 3
    Pijany kierowca ucieka niczym rajdowiec przed policyjnym poscigiem. Nie
    ustępujac pierwszeństwa wypada z bocznej drózki na dwupasmowa drogę
    Białystok - Warszawa. Doprowadza do kolizji, której skutkiem jest kilka

    osób rannych, w tym pani Joanna Ł. Sprawa wydawać mogłaby się prosta jak
    drut. Ale nie jest. Pani Ł. staje przed Kolegium ds. Wykroczeń jako
    obwiniona, a pijak jako pokrzywdzony. Otóz pani ta jechała z prędkoscia o

    20 km na godzinę większa niz to było dozwolone. To nic, ze pijak uciekał
    przed policja, to nic, ze nie ustapił pierwszeństwa, to nic, ze spowodował

    cierpienie fizyczne i moralne oraz powazne straty finansowe. On jest
    równiez pokrzywdzonym przez Bogu ducha winna starsza pania.

    Sprawa nr 4
    Niemłoda kobieta przechodzac ze swoja matka obok baru widzi jak trzech
    męzczyzn kopie i bije lezacego człowieka. Zaczyna krzyczeć zostawcie go, bo

    go zabijecie. To Powoduje wsciekłosć jednego z napastników na tylę, ze
    atakuje kijem nasza bohaterkę. Kobieta laduje na 10 dni do szpitala, a
    potem ma wielomiesięczne zwolnienie. Mimo to lekarz biegły sadowy pisze w

    opinii iz naruszenie czynnosci ciała było ponizej dni siedmiu. Prokurator

    umarza postępowanie wobec braku interesu społecznego w objęciu tego czynu

    sciganiem z urzędu. i radzi wiejskiej kobiecinie ewentualne wystapienie z

    oskarzeniem prywatnym. I tak oto spolegliwa, obywatelska postawa została
    ukarana. Chciało się być babie samarytanka, no to ma - zdaje się mówić
    prokuratorskie postanowienie. Tymczasem sprawcom pobicia lezacego męzczyzny

    i tej kobiety nigdy nie przedstawiono zadnego zarzutu, tym samym utrzymujac

    ich w przekonaniu o bezkarnosci.

    Sprawa nr 5
    Jakos nikogo z białych kołnierzyków nie przejmuje problem zaginięć, mimo,

    ze rokrocznie znika w Polsce bezpowrotnie ludnosć 10 tys. miasteczka.
    Zasada jest prosta : nie ma ciała nie ma przestępstwa, a najblizsza rodzina

    nie ma nic do gadania. Sprawami zaginięć " zajmuje się " policja, a nie
    prokuratura. Rodziny zaginionych sa bezsilne nawet w sytuacjach, gdy
    absolutnie nie ma mowy o zwykłym niepowrocie do domu.
    Wracajaca z pracy bez dokumentów i pieniędzy Marzena C. miała ostatni
    kontakt z podwozacym ja samochodem chłopakiem mieszkajacym w tej samej
    miejscowosci. Nie wystarczyły do wszczęcia postępowania takie fakty jak
    zadrapania na twarzy tegoz młodzieńca, czy to iz dwa tygodnie wczesniej
    opuscił zakład karny, gdzie odsiadywał wyrok za okaleczenie innej młodej
    dziewczyny. Nie przekonuja mnie tłumaczenia policji i prokuratury o braku

    podstaw do przeprowadzenia takich czynnosci jak chociazby zbadanie
    mechanizmu zadrapania, czy badania biologiczne i mechanoskopijne odziezy.

    Kodeks postępowania karnego naprawdę nie jest az tak beznadziejny.
    W znanej i tragicznej sprawie Tomka Jaworskiego nonszalancja organów
    scigania w potraktowaniu zgłoszenia zaginięcia chłopca z cała pewnoscia nie

    pomogła zapobiec tragedii.
    Przy tej smutnej historii wyszła na jaw absolutna niekompetencja
    prokuratury w sprawie uprowadzenia Anety Dymiszkiewicz.. Mimo, ze maz Anety

    zgłosił uprowadzenie swej zony / zimowa noca w koszuli nocnej / przez
    Monikę Szymańska, skazana później za zabójstwo Tomka Jaworskiego -
    prokuratura nie potraktowała tego powaznie i sprawa się nie zajęła. Tomek

    pewnie, by zył gdyby wpierw zaginięcie Anety, a potem jego potraktowano
    powaznie. Dzis prokuratura leje z tego powodu krokodyle łzy, do następnego

    razu...

    Sprawa nr 6
    Pan Józef Gniadek jest niechybnie bohaterem. Jadac samochodem zauwazył jak

    kilku młodych chuliganów biję inwalidę. Zatrzymał się wyskoczył z auta i
    zneutralizował napastników. W swej naiwnosci postanowił wezwać policję. I

    to był bład, albowiem naszego bohatera potraktowano na równi z bandytami i

    oskarzono o udział w bójce i za takowy skazano. Ostatecznie po kilkuletniej

    szarpaninie wyrok został uchylony i nasz bohater dla swiętego spokoju
    przystał na umorzenie sprawy z powodu... niskiej szkodliwosci czynu.
    Morał z tego jest prosty, jezeli bronisz kogos lub siebie badź z adwokatem,

    albo miej przynajmniej przy sobie kodeks karny z komentarzem . Zadnej
    głupiej spontanicznosci.
    Dlaczego zgodnie z prawem naturalnym wszystkie konsekwencje nieuprawnionego

    ataku na jakiekolwiek dobro chronione prawem nie bierze na siebie wyłacznie

    sprawca tego ataku ?

    Sprawa nr 7
    Młoda ładna kobieta i jej dwóch synków nagle zostali zdani na siebie. Głowa

    rodziny pływał na statkach. Zarabiał duzo. Starczało na przyzwoite
    utrzymanie rodziny i na kredyt mieszkaniowy. Któregos dnia zaginał na
    oceanie. Prawo jest bezlitosne. Za zmarłego mozna go dopiero uznać po 10
    latach. Dzieci nie moga otrzymywać alimentów, ani tez renty. Bez zgody ojca

    nie otrzymaja paszportów / sic!/. I to wszystko zgodnie z prawem, chociaz

    wiadomo, ze Oceanu zaginiony przepłynać nie mógł, ze musiało dojsć do
    jakiegos tragicznego zdarzenia jak n.p. nieszczęsliwy wypadek, zabójstwo,

    czy samobójstwo. Kobieta jest nie wdowa, nie panna, nie męzatka. I nic nie

    jest w stanie jej pomóc.
    W takiej sytuacji jest wiele zon marynarzy - czy chociazby dla nich nie
    byłoby warto zmienić przepisy lub stworzyć warunki dla ich godziwej
    egzystencji ?

    To tylko kilka spraw z tysięcy zdarzeń w których głupio stosowane prawo po

    prostu drwi i krzywdzi.
    A sale sadowe na których zapadaja kuriozalne wyroki jak n.p. w sprawie
    zabójstwa i usiłowania zabójstwa w sklepie Ultimo w Warszawie. Sad Okręgowy

    kierujac się dowolna, a nie swobodna ocena dowodów uniewinnił oskarzona o

    dokonanie tego czynu, a upokorzył i wtórnie zwiktymizował ofiarę -
    naocznego swiadka zdarzenia. Potem Sad Apelacyjny podkreslił razace
    zaniedbania sadu pierwszej instancji.
    Polski wymiar /nie/sprawiedliwosci zdaje się krzyczeć, ze do sadu nie
    przychodzi się po sprawiedliwosć lecz po lekcję prawa.

    Ludzie rzeczywiscie działajacy na rzecz ofiar przemocy staraja się
    minimalizować traumę zwiazana z kontaktem tak z organami scigania jak i
    wymiarem sprawiedliwosci. Staraja się neutralizować tę bombę przemocy
    przestępczej i bezdusznosci urzędniczej. To się najczęsciej udaje, jednak

    tak naprawdę sa sami. Państwo nadal tę sferę zycia traktuje
    abstrakcyjnie.....

    G.N.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1