Wojciech Bancer pisze:
> http://biznes.onet.pl/ustawa-hazardowa-ulatwi-fiskus
owi-kontrole-kont,18543,1585804,1,prasa-detal
>
> Smaczek:
>
> "Jak zapewnia Ministerstwo Finansów, kontrola w tym zakresie ma być
> szczegółowa, co ma pozwolić na szybkie wykrywanie nieprawidłowości.
> Zdaniem ekspertów taka procedura może spowodować, że nie tylko
> będą wykrywani hazardziści, ale również podatnicy dokonujący
> innych transakcji, np. darowizn między rodziną (zwolniona jest
> z podatku najbliższa rodzina, ale trzeba taką darowiznę zgłosić
> do urzędu skarbowego) czy znajomymi, którzy nie zgłaszają ich do
> opodatkowania. Fiskus dostanie więc świetne narzędzie
> do wykrywania różnych działań podatników, które powinny
> skutkować odprowadzaniem podatków."


Polityki fiskalne państwa są jak istnienia wszechświatów. Na początku
jest Wielki Wybuch - okres intensywnego rozwoju i rozkwitu, czystej
wolności, później następuje faza stagnacji, bogaci nie mają motywacji do
rozwoju, byle tylko być bogatym, prowadzi to nieuchronnie do stanu kiedy
kontrola państwa powiększa się coraz bardziej. Aż następuje kurczenie
się wszechświata - tak jak kurczy się wolność. W końcu możliwości
kontroli obywateli i granice podwyższania podatków zostaną osiągnięte.
Wraz z kurczeniem się wszechświata nieunikniona jest jego zagłada, tak
samo jak zagładzie ulegną państwa corocznie zadłużające swoje
społeczeństwa na coraz większe kwoty.

Efektem końcowym każdej serii rozwoju państwa - rozwoju wszechświata
- jest dojście do momentu, kiedy mimo najszczerszych chęci i
najokrutniejszych metod, nie jest już się w stanie wydusić z ludzi
więcej, a potrzeby rosną. W tym kulminacyjnym punkcie, kiedy wszechświat
znów będzie wielkości główki od zapałki, kiedy kasa państwa będzie na
tyle pusta, że braknie pieniędzy nawet na najważniejsze zadania państwa,
kiedy inflacja będzie gigantyczna, wówczas nastąpi podłoże do budowy
nowego ładu gospodarczego. Naturalnego. Bez wszędobylskiego państwa.
Rozpocznie się nowy Wielki Wybuch, tworzący nowy świat, nie zrażony
socjalizmem.

To mówił Liwiusz.

--
Liwiusz