Najem prywatny (nie działalność).
Do tej pory rozliczałem według skali.
Podobno od tego roku przymusowo ryczałtem.

O ile wiem to 8,5%. Tylko nie wiem od czego - tylko od czynszu płaconego
przez najemców, czy też od ich opłat za wodę, ogrzewanie itp?

Jakieś 10 lat temu znajomy prawnik mi mówił, że on od tych opłat (mimo,
że przechodzą przez niego) nie płaci bo to nie jest źródło jego
przychodu. Ale prawnik to ewentualny spór u US może sobie traktować jako
zdobywanie doświadczenia zawodowego ale ja wolę mieć święty spokój.
Widziałem gdzieś opisy, że podstawą do obliczenia ryczałtu są wszystkie
pieniądze otrzymywane od najemcy.

A jednocześnie logiczne dla mnie jest, że moje koszty których przy
ryczałcie nie mogę odjąć to na przykład:
- utrata wartości mieszkania,
- naprawa TV,
- wymiana pralki (kilka lat temu padła),
- wymiana kabiny prysznicowej (szkło pękło od naprężeń wywołanych przez
gromadzący się kamień),
- wymiana baterii w kuchni,
- wymiana zamka w drzwiach wejściowych (padł był).

Ale to ile wody i ile ciepła zużywa najemca to na moją logikę są jego
koszty a nie moje.

Czy ktoś coś wie o jakiejś jednej wiążącej interpretacji?

Do jutra powinienem poinformować najemcę, czy ma zapłacić opłaty
administracyjne na moje konto, czy może powinien to on bezpośrednio do
administracji opłacać to co zużył.