-
Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!not-for-mail
From: "Grzegorz Niedźwiecki" <i...@h...com>
Newsgroups: pl.soc.prawo.podatki
Subject: Globalizacja z ludzką twarzą.
Date: Sat, 17 May 2003 21:58:18 +0200
Organization: http://news.icm.edu.pl/
Lines: 237
Message-ID: <ba6419$nqc$1@SunSITE.icm.edu.pl>
NNTP-Posting-Host: dial-1265.jgora.dialog.net.pl
X-Trace: SunSITE.icm.edu.pl 1053201261 24396 62.87.135.241 (17 May 2003 19:54:21 GMT)
X-Complaints-To: a...@i...edu.pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 17 May 2003 19:54:21 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo.podatki:86260
[ ukryj nagłówki ]
Globalizacja nie jest nową sprawą, być może jest tylko nowym czy odnowionym
terminem. Zapewne jej, jednym z pierwszych ostro zarysowanych objawów były
fatalne skutki, jakie na gospodarkę europejską miał krach na nowojorskiej
giełdzie w 1929 roku. Oczywiście wydarzenie to nie deprecjonuje gospodarki
ogólnoświatowej - globalnej, lecz tylko wskazuje na fakt zaistnienia
ścisłych jej powiązań. Można powiedzieć, iż gospodarka ma charakter
globalny, jeśli okaże się, że w kraju A taniej jest produkować wyrób Z niż w
kraju B czy C i właśnie koncerny produkcję wyrobu Z przeniosą do kraju A.
Podobnie, można określić mianem globalizacji dążenie do uniformizacji, do
znormalizowania by określona żarówka pasowała do określonej lampki równie
dobrze na Alasce jak i w Chinach oraz i to by np. wyłącznie były restauracje
Mc Donald'a. Można, więc powiedzieć, że skrajna totalna globalizacja to
proces włączania wszystkich do wielkiej światowej społeczności, by nie było
wśród niej różnorodności, gdyż wg totalnych globalistów wielokulturowość, a
tym samym i wielonarodowość prowadzić ma do sprzeczności, do wojen. Ale czy
jest to możliwe i czy jest to korzystne dla społeczeństw? Czy jest możliwe
utworzenie jednolitego społeczeństwa z np. z Japończyków i Aborygenów? Czy
jeśli nawet wyjdzie z tego jakaś średnia, to czy nie stanie się to z jakąś
stratą dla ujmującej wiele kultur, kultury ogólnoświatowej -
globalistycznej, bo te obie kultury, japońska i aborygenów odejdą już tylko
do historii? Czy w takim razie pluralizm form różnych działań, kultur i
narodów może być błędem w rozwoju świata? Może, więc właśnie w dobie
globalizacji, standaryzacji życia, winniśmy intensywniej kultywować zarówno
lokalną jak i narodową kulturę, by uczynić z niej nasz wkład, w
wielokulturowość naszego Globu oraz by wszyscy, a nie tylko wybrani, mogli
czerpać ekonomiczne korzyści bez utraty swej kulturowej i narodowej
tożsamości. By pluralizm i demokracja stały się podstawą zarówno polityki,
jak i globalnej gospodarki. By, globalizacja w przeciwieństwie do wszelakich
totalizmów była z ludzką, wyrazistą a nie w najlepszym przypadku rozmazaną
twarzą.
By, globalizacja nie stała się "urawniłowką", jakiej przykłady dostarczyły
nam światowe totalizmy minionego wieku, i które w swej istocie były tylko
ćwiczeniem w satanistycznym, pod znakiem czaszki i piszczeli, rozwiązywaniem
problemów nieludzkiej, totalitarnej globalizacji. A ta zaistnieje wówczas,
gdy nastanie jeden rząd światowy i rozpocznie się wtedy Nowa Epoka "NEW
AGE!". Powstanie ona jako spełnienie działań oligarchicznych sił
wspomnianych na wstępie.
Jakie to siły?
William T. Still, w swoim opracowaniu "Nowy porządek świata. Odwieczny plan
tajnych towarzystw" (wyd. ang. 1990 r., wyd. pol. "Wers" 1995 r.), w
końcowych wnioskach m.in. pisze: "Od tysiącleci istnieje skryta w
towarzystwach tajnych elitarna grupa, której podstawowym celem jest
utworzenie rządu światowego, zwanego przez nich Nowym Porządkiem Świata:
Grupa ta próbuje przekonać ludzkość, że rząd światowy jest konieczny dla
pokoju światowego, lecz w rzeczywistości pojedynczy rząd światowy może
prowadzić jedynie do dyktatury......Elita towarzystw tajnych finansowała
komunizm i posługiwała się nim od początku do realizacji swoich dalszych
celów........Chcąc funkcjonować, grupa ta rozwinęła metody oszukiwania
normalnych, dobrych ludzi....... Grupa ta korzysta z pozorów
niezwyciężalności. Choć jednak są oni bogaci i wpływowi, to stale popełniają
błędy. Nie są niewrażliwi na ciosy?" Początki tajnych towarzystw, zalążka
przyszłej masonerii, jako ideologii walki zła (satanizm, ezoteryzm,
okultyzm) z dobrem (miłuj bliźniego jak siebie samego), idei jedynych
oświeconych (iluminatów), a więc nadludzi, można odnieść, do co najmniej
starożytnego Egiptu, jeśli nie do czasów biblijnych. Choć dopiero w 1717 r.
oficjalnie powstała zorganizowana forma masonerii, to już 1 maja 1776 r.
Adam Weishaupt założył tajne stowarzyszenie pod nazwą Zakonu Iluminatów jako
nadbudówki masonerii. Adam Weishaupt, żydowski przechrzta, profesor prawa,
nie będąc jezuitą, był wykładowcą na jezuickim uniwersytecie w Ingolstadt i
równocześnie twórcą planu podporządkowania oświeconym (iluminatom)
wszystkich ówczesnych tajnych stowarzyszeń masońskich. To działanie wskazało
na możliwość tworzenia wielu mniej lub bardziej tajnych grup o wspólnych
bądź zbliżonych celach, zarówno w układach równorzędnych jak i
zhierarchizowanych. Grup podległych iluminatom, zarówno otwartych jak i
zamkniętych, jak np., jedna z bardziej wpływowych
(decydenckich),przeznaczona wyłącznie dla Żydów, elitarna tajna
szowinistyczna i rasistowska loża B'nai-B'rith (Synowie Przymierza),
powstała w 1843 r. Równie elitarną, choć przeznaczoną raczej dla gojów, a
mającą w USA wyjątkowe znaczenie jest Zakon Czaszka i Piszczele (Skull and
Bones) powstały w 1832 r. na Uniwersytecie Yale. Jego twórca, generał
William H. Russell, zainspirował się w Niemczech bawarskimi Iluminatami,
spadkobiercami A. Weishaupta. Nie należy się więc dziwić, że tamże 100 lat
później, z inspiracji tychże samych Iluminatów powstała organizacja
przyjmująca czaszkę i piszczele jako swoje godło. Takich, zakonów,
towarzystw, klubów czy grup quasi masońskich istniejących pod patronatem
iluminatów jest wiele, ale również jest wiele poziomów władzy nad nimi.
Władzy różnej w zakresie specjalności, jak i decyzyjności. Przy czym
przynależność do jakiejś z grup nie wyklucza możliwości działania w innym
zakresie, byleby zgodnie z ogólnym kierunkiem nadawanym przez Oświeconych.
Odejście od wytycznych karane jest śmiercią, o czym - jak twierdzą
niektórzy - przekonała się np. rodzina Kennedych. "Oni" doceniają tylko
pokornych. Sztab tychże ugrupowań wyłaniany jest najczęściej z pośród
finansowych oligarchów, po przejściu przez nich szeregu stopni wtajemniczeń.
Początkowe stopnie wtajemniczeń szermują takimi nośnymi hasłami jak: dobro
ludu, oświata (oświecenie) dla wszystkich, walka z rasizmem i szowinizmem,
czy "cała władza w ręce rad", jednocześnie stopniowo wykluczając
podmiotowość człowieka. Człowiek, bowiem w tym układzie ma prawo być tylko
trybikiem, realizatorem zamierzeń wybrańców na Olimpie władzy nad światem.
Wszelaki indywidualizm, odrębności narodowe, kulturowe czy religijne są
degradowane, wręcz niszczone (Bałkany, Bliski Wschód, Afryka). Do pojęcia
narodowego patriotyzmu doczepiana jest najczęściej etykieta szowinizmu,
partykularyzmu, ksenofobii a nawet rasizmu.
Do wyższych stopni wtajemniczenia dochodzi się po zdaniu wielu "egzaminów"
z "poprawności" myślenia i działania, by w miarę dalszych wtajemniczeń dojść
do perfekcji w mówieniu tego, czego się nie będzie robiło i czynienie to, o
czym się nie mówi. Przykładem, czego są działania w tych wymienionych już
obszarach: Bałkany, Bliski Wschód, Afryka, gdzie mówi się o pokoju a
prowadzi się wojnę, gdzie mówi się o narodach niszcząc je. Niestety również
wielu polityków, również w Polsce, hołdując tak pojętej "poprawności" mija
się często z prawdą zarówno w słowach jak i w działaniach.
Sztabowcy na Olimpie
Cecil John Rhodes, mason loży "Apollo", w 1891 r. założył tajne
stowarzyszenie "Round Table" - "Okrągły Stół", którego celem było
rozszerzanie dominacji imperium brytyjskiego. Rhodes wzbogacony na
eksploatacji złóż diamentów, jako realizator brytyjskiej ekspansji w Afryce
doprowadził do powstania Rodezji, nazwanej tak od jego nazwiska.
Stowarzyszenie to powołało Londyńską Szkołę Ekonomiczną, najbardziej
marksistowską wyższą szkołę w Wielkiej Brytanii i uzyskało znaczące wpływy w
kilku amerykańskich uniwersytetach (Harvard, Yale, Columbia, Princeton).
Wychowankiem tejże uczelni był m.in. Józef Rettinger, o którym niżej. Do ich
niewątpliwych finansowych i "politycznych osiągnięć" trzeba zaliczyć
bolszewicką rewolucję w Rosji i zapewne "nasz Okrągły Stół" dziwna zbieżność
nazw. Znaczącą grupą wśród wielu wytworów iluminowanych masonów jest na
pewno powstały w 1926 r., w wyniku otrzymanego przywileju od króla Jerzego
V, Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych (Royal Institute for
International Affaires).Dąży on do totalnego socjal-globalizmu, będąc
podporządkowanym idei likwidacji państw narodowych. Strategiczne cele tej
mafijnej grupy prezentował, przed i po II wojnie światowej, Arnold Toynbee.
To on określił świat oparty na demokracji, jako anarchię i by ją
zlikwidować, należy rozbroić narody oraz wymusić na nich zrzeczenie się ich
suwerenności państwowej. Obecnie, zamieszki na tle rasowym powstałe w
Anglii, czynią wątpliwą politykę tworzenia "bigosu" narodowego, którego
stworzenie, wg Toynbee ułatwić ma sprawowanie władzy nad światem przez jeden
rząd. W maju 1954 roku w hotelu Bilderberg w pobliżu Arnhem, powstaje swego
rodzaju międzynarodowa mafia polityczna o socjalistycznym odcieniu nazwana
Bilderberg Group. Ponieważ konotacje socjalistyczne lokowałyby ich zbyt
blisko totalitarnego komunizmu, to, gdy odkryte jego "osiągnięcia" poraziły
opinię publiczną, określili się nowym pokoleniem socjaldemokratów. Skąd my
to znamy? Współzałożycielem i sekretarzem tej grupy był polski żyd,
"oświecony", mason Józef Rettinger (1888-1960). "Klub 300", twór brytyjskiej
masonerii, powstał na początku XX w. celem zarządzania wszystkimi
największymi bankami świata, co stało się faktem. I tak Wielka Brytania,
choć przestała być mocarstwem kolonialnym nie przestała sprawować nad nimi
finansowej władzy. Jako kolebka światowej masonerii, głównie żydowskiej,
poprzez swoich "braci", którzy w sposób znaczący, choć nie zawsze chlubny
zapisali się w historii świata, miała i ma wpływ na jego losy. Warto może
ich kilku wymienić: Lloyd George, Georgij Cziczerin, A. Harriman, Aldous
Huxley, H.G. Wells, Cecil Rhodes, W. Churchill, Francois Mitterand, Olof
Palme, Cyrus Vance, Chaim Weizman, Henry Kissinger, Caspar Wainberger, J.
Rettinger i Edward Rotschild, który mu przewodzi oraz inni. A myślę, że
dołączył do nich także, zażywający wywczasów w USA, posłuszny realizator
demontażu ZSRR, Michaił Gorbaczow. Sztabowcy na Olimpie iluminatów
rozdzielają zadania zgodnie ze specjalnością i stopniem zaufania. Klub
Rzymski np., a za nim inni, propagują ideę depopulacji różnymi drogami:
wojna, homoseksualizm, pornografia, antykoncepcja, uprawomocnienie
narkomanii, wzorzec rodziny nie więcej niż 2 + 2. Wybrańców jednak to nie
dotyczy. Oni mają prawo do prowadzenia wojny i obowiązek wielodzietności.
Iluminowani olimpijczycy są świadomi tego, iż by zdobyć władzę nad światem
poprzez jedyny jego rząd, muszą wpierw zniszczyć dotychczasowe, różnorodne
struktury władzy. Struktury: rodowe (rodzinne), narodowe (państwowe) i
religijne (katolickie). Muszą Kościół Powszechny zastąpić "bigosem",
"Kościołem Uniwersalnym", by nie powiedzieć globalnym. Aby tego dokonać,
muszą "wychowywać" sobie kadrę. Do tego celu służą im m.in. wspomniane już
wyższe uczelnie, system masońskich lóż, grup, stowarzyszeń i klubów, których
członkowie, w ramach tychże organizacji i niejako prywatnie, jakby poza nimi
realizują program oświecania (indoktrynacji) społeczeństw.
Teraz w Europie
George Bush, na wstępie swej prezydentury zalecił swemu narodowi by
przyjmował nauki Jana Pawła II. Obecnie opowiedział się przeciw rozbrojeniu,
chcąc stworzyć nową wersję parasola antyrakietowego. Ciekawe, jakie będą
prasowe komentarze i nasze reminiscencje po jego wizycie w Warszawie.
Zapewne, gdyby amerykańskiej masonerii udało się przeforsować Al. Gore?a na
prezydenta USA, nie byłoby tego rodzaju stwierdzeń. Raczej byłyby zgodne z
niedawnymi oświadczeniami byłego prezydenta Billa Clintona: "siły, których
zatrzymać się nie da". Wypada przypomnieć, iż na uroczystościach 50 rocznicy
Powstania Warszawskiego, w swoim wystąpieniu Al. Gore nazwał Warszawę
"zbuntowanym miastem", podczas gdy nawet peerelowska komuna określiła je
jako "nieujarzmione". Tą ocenę, zapewne mimowolną, a więc bardziej szczerą
niż przemyślaną, wystawił z pozycji iluminata ściśle związanego z członkiem
Zakonu Czaszka i Piszczele - Billem Clintonem. Wówczas, my broniąc swoich
narodowych racji przed dwoma totalnymi socjal-globalizmami, rzeczywiście w
oczach światowych iluminatów mogliśmy uchodzić za buntowników, gdyż przeciw
nam były "siły, których ........."
Jakże istotne, bo przeciwstawiające się tej lucyferiańskiej idei
wynaradawiania, są cele obecnej (czerwiec 2001 r.) europejskiej wizyty
prezydenta USA. Określenie Traktatu Nicejskiego przez prezydenta G.W.Busha,
jako złego, przy jednoczesnym popieraniu rozwoju Unii Europejskiej, nadaje
jej jakby inną formę od tej, którą zadekretowali socjal-globaliści.
W 1955 r. Hanna Suchocka wypowiedziała się, iż: "Już teraz trzeba
przygotować społeczeństwo do ograniczonej suwerenności". Dwa lata później, w
1997 r., prezydent A. Kwaśniewski wypowiedział się, iż: "rezygnacja z
suwerenności nie jest wydarzeniem dramatycznym". Romano Prodi,
przewodniczący Unii Europejskiej w roku 1999 powiedział: ".... państwa
narodowe tracą rację bytu". O furii eurokratów, wywołanej wyborczym
zwycięstwem Jorga Heidera w Austrii, Jan Nowak-Jeziorański powiedział:
"......państwa Unii usiłują zdławić w zarodku zagrożenie skrajnym
nacjonalizmem". Natomiast obecny prezydent USA George W. Bush, 15 czerwca
2001roku w Warszawie, wspominając Powstanie Warszawskie nadmienił, iż:
"Zrujnowano miasto, ponieważ przeciwstawiło się Złu". Mówiąc o wartościach
po raz drugi przywołał Jana Pawła II i określił, iż: ".....te wartości
pozwoliły obalić komunizm, materializm we wszystkich jego przejawach".
Mówiąc o ramach NATO, mówił o Europie i wielokrotnie podkreślał istotę i
wagę narodu i jego sprawy m.in. słowami: "Naszym celem jest zbudować otwartą
Europę, bez Hitlera, Stalina, Honecker?a, Ceausescu i bez Milosewicza.
Przyszłość każdego narodu europejskiego musi być określona postępem i
wewnętrznymi reformami, a nie interesami zewnętrznych potęg. Każdy naród
europejski walczy w kierunku demokracji i wolnego rynku. Każdy taki naród
musi być powitany w Europie z radością. .......... Nie będziemy tolerować
Monachium, Jałty, kompromisów, które wykluczały pewne narody z wszystkich
państw świata. ........ Wszystkie narodu muszą zrozumieć, że między
członkami NATO, członkami państw europejskich i Unii Europejskiej, nigdy
konfliktów nie będzie. ........ Witamy Europę, która jest naprawdę
zjednoczoną, naprawdę demokratyczną i Europę naprawdę wielonarodowościową.
To wspólnota narodów, które są połączone wspólnym celem i wzajemnym
szacunkiem". Prezydent Bush junior, w odróżnieniu od swojego poprzednika nie
złożył "oferty nie do odrzucenia", przeciwnie przedstawił wizję Europy
zjednoczonej (globalnej), ale z ludzką - narodową twarzą. Obecnie należy
śledzić reakcję władz, jak i środków masowego przekazu, tych
wielkonakładowych i tych mniejszych, tych niezauważanych oraz lokalnych. By
wiedzieć, kto i jak nakazuje rozumieć globalizację i czy należy się starać
ją rozumieć, bo "siły, które....." Gazeta Wyborcza, w swoim specjalnym,
piątkowym wydaniu (1-7.06.01) zamieściła doskonały żart rysunkowy z
podpisem: "Marzy mi się "Big Brother" z udziałem panów: Holubka, Liroya,
Pendereckiego, Gołoty, Konwickiego i Olisadebe oraz pań: Gretkowskiej,
Grześkowiak, Bielickiej, Figury, Andrycz i Staniszkis". Doskonały, bowiem
mimowolnie wykazujący chęć spłaszczania intelektów do poziomu możliwości
opanowania ich przez mechanizm totalnej globalizacji "Wielkiego Brata".
Myślę, że należy w świetle tego odmiennego od dotychczas odgórnie nakazanego
spojrzenia, przypatrzeć się sprawom lokalnym swojej małej ojczyzny.
Zastanowić się np. tu w Oświęcimiu, czy zobojętnieniem przyzwalać na
przeistaczanie Oświęcimia w Auschwitz w świątynię religii Holokaustu, będącą
w istocie dymną zasłoną dla przemysłu Holokaustu? Czy dać wiarę masońskim
zapewnieniom księdza jezuity Józefa Musiała i niestety innych o potrzebie
umiędzynarodowienia Oświęcimia? Czy nadal w Oświęcimskim Centrum Kultury
mamy się dać przekonać równie masońskim stwierdzeniom prof. Marii
Szyszkowskiej, iż: "Niesłusznie traktuje się rodzinę jako składnik życia
społecznego, czy nawet państwowego? Rodzina to więzy krwi, czyli zupełnie
coś przypadkowego". Trzeba być świadomym i tego, iż porzekadło o dwóch
stronach medalu dotyczy również globalizmu, a jego masońskie przejawy, w
ramach iluminowania przez "oświeconych" są nie tylko w stolicach, ale i w
tych naszych małych ojczyznach
Andrzej Szydlik
Najnowsze wątki z tej grupy
- kontrole kont przez fiskus
- jednak nie tylko allegro OLX i podobne
- Praca w Monako i podatki
- Chess
- Vitruvian Man - parts 7-11a
- Vitruvian Man - parts 1-6
- Który program do PIT-ów?
- Jak się płaci CIT ?
- Polak nierezydent, dochód w Polsce i PIT
- Przetwarzanie danych
- KSEF - jakies plusy?
- KSeF czy coś zmieni dla zwykłych ludzi?
- KSEF demo jakie opinie?
- Jak to jest z PIT-0 dla seniora
- In-vitro
Najnowsze wątki
- 2024-07-25 kontrole kont przez fiskus
- 2024-07-02 jednak nie tylko allegro OLX i podobne
- 2024-06-26 Praca w Monako i podatki
- 2024-05-11 Chess
- 2024-05-11 Vitruvian Man - parts 7-11a
- 2024-05-11 Vitruvian Man - parts 1-6
- 2024-04-30 Który program do PIT-ów?
- 2024-04-26 Jak się płaci CIT ?
- 2024-04-11 Polak nierezydent, dochód w Polsce i PIT
- 2024-03-05 Przetwarzanie danych
- 2024-01-25 KSEF - jakies plusy?
- 2024-01-18 KSeF czy coś zmieni dla zwykłych ludzi?
- 2024-01-16 KSEF demo jakie opinie?
- 2023-12-11 Jak to jest z PIT-0 dla seniora
- 2023-11-30 In-vitro