-
1. Data: 2002-07-12 19:38:15
Temat: Czy Leszek Miller jeszcze rządzi?
Od: "klon Boukuna" <k...@h...com>
PAP 2002-07-12 (19:45)
"The Economist" ma wątpliwości, czy premier Leszek Miller wciąż dzierży w
swym ręku władzę, i sugeruje, że kształt ostatniej, częściowej rekonstrukcji
rządu był mu narzucony przez wpływowych działaczy SLD z terenu, tzw.
baronów.
Oczekiwano, że w miejsce Marka Belki, który ustąpił 2 lipca w związku z tym,
że nie zdołał zapobiec powiększaniu deficytu budżetowego, Leszek Miller na
szefa resortu finansów wyznaczy swego człowieka. Zamiast tego szefowie SLD
na prowincji, nazywani baronami, wymusili na nim nominację swojego
człowieka - Grzegorza Kołodki, ministra finansów z lat 1994-97 - napisał
tygodnik w najnowszym numerze z sobotnią datą. Według wpływowego
brytyjskiego pisma, "baronowie" zachęcali też premiera do wręczenia dymisji
ministrom kultury i sprawiedliwości. W miejsce Barbary Piwnik tekę ministra
sprawiedliwości objął Grzegorz Kurczuk, wpływowy szef SLD z Lublina - pisze
"The Economist".
Na giełdzie warszawskich plotek politycznych mówi się o tym, że stosunki
prezydenta Kwaśniewskiego z premierem Millerem, nigdy nie za dobre, ostro
się pogorszyły i że prezydent chętnie widziałby na miejscu Millera kogoś z
ekonomicznie liberalnego i bardziej eurofilskiego skrzydła SLD - sugeruje
tygodnik. Pismo zaznacza zarazem, że jest to mało prawdopodobne, ponieważ
Leszek Miller cieszy się poparciem większości ministrów w rządzie i głównego
nurtu w swej partii. W średniej i dłuższej perspektywie polityczny los
premiera spoczywa w rękach Grzegorza Kołodki i zależy od tego, jakie wyniki
będzie miała jego polityka - ocenia tygodnik. Kołodko ma nadzieję na to, że
pobudzi wzrost, dewaluując złotego i podwiązując go ściślej pod euro. Na
pierwszym etapie musi jednak uspokoić rynki, które przyjęły jego nominację z
dystansem - zaznaczył brytyjski tygodnik.
Przypomniał, że bankierzy pamiętają go jako ministra wydającego pieniądze
szczodrą ręką i o wielkich ambicjach. Wielu z nich wątpi w to, czy zdoła
wprowadzić dyscyplinę wydatków.
Wskazując na wywieraną z różnych stron presję na rzecz poluzowania wydatków
publicznych, "The Economist" nie kryje obaw, że w razie gdyby istotnie do
tego doszło, argumenty za opóźnieniem rozszerzenia UE, obecnie planowanego
na początek 2004 roku, mogą zyskać na znaczeniu. (mag)