Komputer w pracy = przychód w podatku dochodowym?
2013-03-13 13:46
Komputer w pracy © Fotowerk - Fotolia.com
Przeczytaj także: Zakwaterowanie pracownika a zaliczka na podatek
Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 6 grudnia 2012 r., sygn. II FSK 709/11 podtrzymał stanowisko fiskusa i wskazał, że do przychodów osób, które są zatrudnione na kontraktach menedżerskich należy zaliczyć także świadczenia otrzymane w celu realizacji powierzonych zadań, czyli np. samochód, komputer czy telefon. Chodzi w tym przypadku o środki powierzone i wykorzystywane nie w ramach potrzeb własnych menedżera, lecz właśnie do celów służbowych, które powodują po jego stronie „przysporzenie majątkowe” i należy w takiej sytuacji zapłacić podatek.Poważne wątpliwości wobec wyroku NSA
Taka wykładnia wzbudziła jednak znaczne wątpliwości i została szeroko skrytykowana przez specjalistów. Przychody uzyskane w ramach kontraktów menedżerskich są zaliczane do przychodów z działalności wykonywanej osobiście, a nie z działalności gospodarczej. Jest to bardzo istotne, gdyż dla tych dwóch źródeł ustawa przewiduje odrębne definicje przychodów (z wykładnią dokonaną przez NSA można byłoby się zgodzić, gdyby takie świadczenia mieściły się w źródle przychodu, jakim jest działalność gospodarcza). Co ważne, definicja przychodów uzyskanych z kontraktów menedżerskich odnosi się także do umów zlecenia, o dzieło, a także umów o pracę - są to „otrzymane lub postawione do dyspozycji podatnika w roku kalendarzowym pieniądze i wartości pieniężne oraz wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń”. Jeżeli więc, zdaniem NSA, przepis ten należy rozumieć, w ten sposób, że do przychodu, którym są otrzymane świadczenia w naturze czy też inne nieodpłatne świadczenia, należy zaliczyć także te, które są potrzebne do wykonania przyjętych prac, to okazuje się, że osoba, która podjęła się np. wykonania usługi transportu, korzystając z samochodu zleceniodawcy uzyskuje z tego tytułu korzyść materialną i powinna rozliczyć się z fiskusem. Niewykluczone, że te same zasady mogłyby zostać odniesione nawet do pracowników, chociaż w tym przypadku być może przed taką interpretacją ochronę dałyby przepisy prawa pracy, które wymagają od pracodawcy odpowiedniego przygotowania miejsca pracy.
fot. Fotowerk - Fotolia.com
Komputer w pracy
Groźba masowych zaległości podatkowych
Co więc mogłoby oznaczać utrwalenie się takiej wykładni? Masowe zaległości podatkowe, odsetki i … postępowania karne skarbowe. Gdyby bowiem taki kierunek wykładni utrwalił się w orzecznictwie, a fiskus dodatkowo podjąłby „wyzwanie” i z niej skorzystał, skutki mogłyby być fatalne. Trzeba zwrócić uwagę, że przepisy w tym zakresie nie zmieniły się od kilku lat, co oznacza, że fiskus mógłby przeprowadzić kontrolę (pamiętajmy, że ma na to 5 lat, licząc od końca roku, w którym upłynął termin płatności podatku) prawidłowości rozliczenia podatku dochodowego i stwierdzić, że został on zaniżony, gdyż nie zostały uwzględnione wszystkie „wartości otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń” – czyli np. komputer lub samochód wykorzystywany do realizacji obowiązków wynikających z umowy.
MF wraca do głosu rozsądku
Ministerstwo Finansów jednoznacznie wskazało jednak ostatnio, że „trudno zgodzić się z interpretacją, zgodnie z którą korzystanie przez menedżera zatrudnionego na kontrakcie w danej firmie ze sprzętu tej firmy skutkuje powstaniem przychodu dla menedżera. Wydaje się, że taka interpretacja kłóci się z istotą umowy o zarządzanie przedsiębiorstwem (kontrakt menedżerski)". W swoim oświadczeniu, opublikowanym w „Gazecie Wyborczej”, ministerstwo jednocześnie podkreśliło pogląd, zgodnie z którym: „nie można w takim przypadku przypisać menedżerowi przysporzenia powodującego powstanie przychodu. Dopiero w sytuacji, w której sprzęt należący do firmy byłby wykorzystywany przez menedżera dla celów osobistych, można mówić o nieodpłatnym świadczeniu na jego rzecz i powstaniu przysporzenia w jego majątku podlegającego opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych".
Najbezpieczniej z interpretację indywidualną?
Trzeba jednak pamiętać, że takie oświadczenie nie ma mocy wiążącej, choć jest bez wątpienia istotnym sygnałem dla organów podatkowych niższego szczebla, w którą stronę powinny iść ich wykładnie. Nie oznacza to jednak, że w konkretnej sprawie nie może być wyrażony odmienny pogląd, który zostanie uzasadniony okolicznościami stanu faktycznego. Podobnie rzecz wygląda, jeśli chodzi o wyrok NSA – orzecznictwo sądów w sprawach podatkowych, w szczególności NSA, odgrywa znaczącą rolę w poszukiwaniu właściwego sposobu interpretacji przepisów podatkowych (choć ich moc wiążąca jest tylko w konkretnej sprawie) i nie jest ono w żaden sposób związane stanowiskiem Ministerstwa Finansów.
Co więc może zrobić podatnik, by bezpiecznie rozliczyć się z fiskusem? Pozostają w zasadzie dwie drogi – wystąpienie z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej lub ogólnej. W przypadku interpretacji ogólnej jej wydanie jest jednak uzależnione od zaistnienia niejednolitego stosowania przepisów prawa podatkowego w decyzjach, postanowieniach oraz interpretacjach indywidualnych, wydanych przez organy podatkowe oraz organy kontroli skarbowej w takich samych stanach faktycznych lub zdarzeniach przyszłych, oraz w takich samych stanach prawnych. Oznacza to, że gdy fiskus rozstrzyga jednak jednomyślnie, a rozbieżności pojawiają się na etapie orzecznictwa sądowego, to tą drogą nie uda się nic osiągnąć. W takiej sytuacji pozostaje już tylko złożenie wniosku o interpretację indywidualną.
Można oczywiście poczekać i zobaczyć, w którą stronę pójdą kolejne interpretacje organów podatkowych czy też wyroki sądów administracyjnych. Po oświadczeniu resortu finansów, szanse na pozytywne rozstrzygnięcia, przynajmniej przez organy podatkowe, są znaczne.
Katarzyna Rola-Stężycka, Tax Care
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)