-
61. Data: 2010-03-31 08:38:52
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: Tomek <t...@o...pl>
Dnia 31-03-2010 o 10:04:04 s_13 <s...@i...pl> napisał(a):
> czas - jak najbardziej, nawet w umowie mam, że wykonuję to u siebie w
> studio, na własnym sprzęcie i w terminie do...
I tu masz ryzyko gospodarcze.
> ad3. ryzyko gospodarcze też leży po stronie zamawiającego, on
> pozyskuje klienta i sprzedaje reklamy, ja realizuję nagranie, dostaję
> kasę i nie interesuje mnie co się z tym potem dzieje, czy idzie do
> emisji czy nie, czy klient płaci czy nie (robiłem sporo nagrań, które
> finalnie poszły do kosza, ale wynagrodzenie dostałem)
j.w.
>
> więc powiedz mi czy dalej nie widzisz spełnionych warunków, a ja ci
> powiem czy powinieneś udać się do okulisty... :-)
> BTW składając o interpretacje w US też nie pytałem hipotetycznie,
> tylko przedstawiłem faktyczny stan, swoją wersję, załączyłem nawet
> przykładowych umów i zapytałem, czy urząd się z tym zgadza...
> zobaczył, czego ty nie widzisz i zgodził się :-)
>
Dobrze że masz na to interpretację, mam nadzieję że to studio też w niej
jest
- jeśli tak to pewnie faktycznie możesz spać spokojnie, chociaż dla mnie
to dziwna
sprawa bo na sip-ie jest sporo interpretacji odnośnie kierowców, które
potwierdzają
że własny sprzęt to jest dobra droga do uznania za dg.
--
Tomek
-
62. Data: 2010-03-31 14:03:27
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: s_13 <s...@i...pl>
> > czas - jak najbardziej, nawet w umowie mam, że wykonuję to u siebie w
> > studio, na własnym sprzęcie i w terminie do...
>
> I tu masz ryzyko gospodarcze.
tu się nie zgodzę :-) ryzykuję tyle samo ile pracownik zatrudniony na
etacie, wykonuje prace zgodnie z umową o dzieło i mam zapewnione za to
wynagrodzenie, nie interesuje mnie czy gotowy towar (reklama) się
sprzeda, czy konkurencja wykosi rynek (zaznaczam, że nie jestem
producentem całych reklam, a jedynie w uproszczeniu, czytam zapodany
przez zleceniodawcę tekst)
>
> > ad3. ryzyko gospodarcze też leży po stronie zamawiającego, on
> > pozyskuje klienta i sprzedaje reklamy, ja realizuję nagranie, dostaję
> > kasę i nie interesuje mnie co się z tym potem dzieje, czy idzie do
> > emisji czy nie, czy klient płaci czy nie (robiłem sporo nagrań, które
> > finalnie poszły do kosza, ale wynagrodzenie dostałem)
>
> j.w.
j.w. :-)
niby drobna różnica w sposobie wykonywanej pracy, rozliczeń i zapisów
w umowie, a jak dużo zmienia...
BTW ciągle mi chodziło po głowie, czemu to ja się uparłem na te usługi
dla firm, a nie dla ludności, i dlaczego ma to diametralne znaczenie,
no i oświeciło mnie
art.13 ustawy PIT
"za przychody z działalności wykonywanej osobiście uważa się:...
... 7) przychody z tytułu wykonywania usług, na podstawie umowy
zlecenia lub umowy o dzieło, uzyskiwane wyłącznie od osoby fizycznej
prowadzącej działalność gospodarczą..."
a koledze witkowi pomyliła się chyba działalność gospodarcza z
działalnością wykonywana osobiście... a to zupełnie inna bajka... :-)
pozdrawiam
s_13
-
63. Data: 2010-03-31 14:07:11
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: Tomek <t...@o...pl>
Dnia 31-03-2010 o 16:03:27 s_13 <s...@i...pl> napisał(a):
>> > czas - jak najbardziej, nawet w umowie mam, że wykonuję to u siebie w
>> > studio, na własnym sprzęcie i w terminie do...
>>
>> I tu masz ryzyko gospodarcze.
>
> tu się nie zgodzę :-) ryzykuję tyle samo ile pracownik zatrudniony na
> etacie, wykonuje prace zgodnie z umową o dzieło i mam zapewnione za to
> wynagrodzenie, nie interesuje mnie czy gotowy towar (reklama) się
> sprzeda, czy konkurencja wykosi rynek (zaznaczam, że nie jestem
> producentem całych reklam, a jedynie w uproszczeniu, czytam zapodany
> przez zleceniodawcę tekst)
>
Mi chodziło o studio i o sprzęt - pracownik ma wszystko zapewnione.
--
Tomek
-
64. Data: 2010-03-31 14:22:26
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: s_13 <s...@i...pl>
On 31 Mar, 16:07, Tomek <t...@o...pl> wrote:
> Dnia 31-03-2010 o 16:03:27 s_13 <s...@i...pl> napisał(a):
>
> >> > czas - jak najbardziej, nawet w umowie mam, że wykonuję to u siebie w
> >> > studio, na własnym sprzęcie i w terminie do...
>
> >> I tu masz ryzyko gospodarcze.
>
> > tu się nie zgodzę :-) ryzykuję tyle samo ile pracownik zatrudniony na
> > etacie, wykonuje prace zgodnie z umową o dzieło i mam zapewnione za to
> > wynagrodzenie, nie interesuje mnie czy gotowy towar (reklama) się
> > sprzeda, czy konkurencja wykosi rynek (zaznaczam, że nie jestem
> > producentem całych reklam, a jedynie w uproszczeniu, czytam zapodany
> > przez zleceniodawcę tekst)
>
> Mi chodziło o studio i o sprzęt - pracownik ma wszystko zapewnione.
ale takie są czasem ustalenia umów o dzieło, i to czy posiadam sprzęt
czy nie, nie powoduje od razu powstania ryzyka gospodarczego, sprzęt
jest własnością prywatną, nie wciągnięta w żadne środki trwałe, nie
należy do kosztów uzyskania przychodu, podobnie np. nie można
oczekiwać, że programista piszący program komputerowy dla jakiejś
firmy ma dostać komputer i oprogramowanie od zleceniodawcy, ani tez że
będzie pracował na jego sprzęcie, ma swoje narzędzia, które są defacto
jego prywatną własnością, wykorzystywaną podczas wykonywania
działalności wykonywanej osobiście (jakiś koszmarek słowny mi się
stworzył :-))
idąc w tę stronę można popaść w inny problem, kiedy US stwierdzi, że
umowa o dzieło spełnia warunki umowy o pracę... :-) ze wszystkimi tego
konsekwencjami, najbardziej dla pracodawcy...
oj, im dalej w las tym więcej drzew... a może kierować się po prostu
mądrością ludową:"nie ruszaj gó...na bo śmierdzi"... :-)
jest jak jest, nikt się nie czepia, ja mam wykładnię od US, podatki
płacę i jest dobrze... :-)
pozdrawiam
s_13
-
65. Data: 2010-03-31 14:41:43
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: Tomek <t...@o...pl>
Dnia 31-03-2010 o 16:22:26 s_13 <s...@i...pl> napisał(a):
> On 31 Mar, 16:07, Tomek <t...@o...pl> wrote:
>> Dnia 31-03-2010 o 16:03:27 s_13 <s...@i...pl> napisał(a):
>>
>> >> > czas - jak najbardziej, nawet w umowie mam, że wykonuję to u
>> siebie w
>> >> > studio, na własnym sprzęcie i w terminie do...
>>
>> >> I tu masz ryzyko gospodarcze.
>>
>> > tu się nie zgodzę :-) ryzykuję tyle samo ile pracownik zatrudniony na
>> > etacie, wykonuje prace zgodnie z umową o dzieło i mam zapewnione za to
>> > wynagrodzenie, nie interesuje mnie czy gotowy towar (reklama) się
>> > sprzeda, czy konkurencja wykosi rynek (zaznaczam, że nie jestem
>> > producentem całych reklam, a jedynie w uproszczeniu, czytam zapodany
>> > przez zleceniodawcę tekst)
>>
>> Mi chodziło o studio i o sprzęt - pracownik ma wszystko zapewnione.
>
> ale takie są czasem ustalenia umów o dzieło,
Oczywiście, tyle że umowa o dzieło jest zdefiniowana w Kodeksie Cywilny,
a to czy jest wykonywana w ramach DG czy nie to jest osobna sprawa.
> idąc w tę stronę można popaść w inny problem, kiedy US stwierdzi, że
> umowa o dzieło spełnia warunki umowy o pracę... :-) ze wszystkimi tego
> konsekwencjami, najbardziej dla pracodawcy...
Musi być w miejscu, w czasie i pod nadzorem, inaczej nie ma ja tego
podciągnąć pod pracę.
> oj, im dalej w las tym więcej drzew... a może kierować się po prostu
> mądrością ludową:"nie ruszaj gó...na bo śmierdzi"... :-)
> jest jak jest, nikt się nie czepia, ja mam wykładnię od US, podatki
> płacę i jest dobrze... :-)
A z tym się wyjątkowo zgadzam :-)
--
Tomek
-
66. Data: 2010-03-31 15:28:22
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: Michal Jankowski <m...@f...edu.pl>
Tomek <t...@o...pl> writes:
> Do tego to dalej nie pokrywa się z definicją DG z ustawy o swobodzie
> działalności
> gospodarczej, ale praktyka jest chyba taka że DG się rejestruje gdy podpada
> po definicję DG z updof - i nikt się tego nie czepia:-)
> (chociaż mógłby, sporo innych ustaw operuje na definicji DG z uosdg,
> więc pewnie sporo "dziełowców" nawet nie wie że ma spore zaległości
> sprawozdawcze :))
Przepraszam, ze sie wtracam, ale w ogole nie rozumiem, o czym mowicie.
W sferze tzw. nauki i oswiaty wszyscy, ale to literalnie wszyscy
etatowcy dorabiaja tez w formie tzw. umow o dzielo czy zlecenia.
Nikt od nich nie wymaga rejestrowania "dzialalnosci" i umowy te nie
budza absolutnie zadnych zastrzezen US.
To o co tu chodzi?
MJ
-
67. Data: 2010-03-31 17:11:07
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: Jacek_P <L...@c...edu.pl>
Michal Jankowski napisal:
> To o co tu chodzi?
O dzielenie włosa na czworo, jak zwykle na usenecie ;)
I o to, że polskie prawo jest z założenia nieprecyzyjne
w takim stopniu, że nawet logika rozmyta wysiada. Tylko
w przypadku przypadkowego Iksińskiego US rozjeżdża go
na plamę, a w przypadku pracownika n-d stoi za nim uczelnia,
która jakiś własny komplet prawników posiada.
--
Pozdrawiam,
Jacek
-
68. Data: 2010-03-31 20:22:08
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Wed, 31 Mar 2010, s_13 wrote:
>>> czas - jak najbardziej, nawet w umowie mam, że wykonuję to u siebie w
>>> studio, na własnym sprzęcie i w terminie do...
>>
>> I tu masz ryzyko gospodarcze.
>
> tu się nie zgodzę :-) ryzykuję
> tyle samo ile pracownik zatrudniony na
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
> etacie, wykonuje prace zgodnie z umową o dzieło i mam zapewnione za to
> wynagrodzenie
Akurat tego argumentu, w powołaniu na fakt iż umowy są o dzieło,
to bym nie podnosił. "Strzał we własną stopę". I to wcale nie
w tym miejscu, znaczy nie w skarbówce.
Pracownikowi pieniądze należą się za to, że "robi" - formalnie
za to, że przyszedł do pracy i nie odmawia wykonywania obowiazków
służbowych, dajmy na to - nie ma nic innego do roboty, szef
albo każe nic nie robić ;P albo "przydziela" jakieś prace
porządkowe (i nie pisać mi tu o kwalifikacjach, to może być
porządkowaie katalogów na serwerach :>).
Przyjęcie, że masz *taką* strukturę podstawy zarobku kłoci
się z definicją umowy o *dzieło*.
Zapłata za dzieło należy się za wykonanie dzieła - nie za
"przyjście do roboty".
Do tego dochodzi odpowiedzialność za niezawinione szkody
(u pracownika limit 3x pensja), ale to OT.
Jak się TAK jak to przedstawiłeś powołasz przed US, najlepiej
na piśmie, to wcale bym się nie zdziwił jakby spytali w ZUS
czy aby na pewno zgłosiłeś "wykonywanie innych usług
na warunkach stosowania umowy zlecenia" ;)
> nie interesuje mnie czy gotowy towar (reklama) się
> sprzeda
To wykonawcy dzieła nie obchodzi - zamawiający niech
się martwi co zrobi z tym co zamówił, to prawda.
Problem w tym, że pracownikowi należy się wynagrodzenie
nawet wtedy, jak reklama (w celu produkcji której jest
zatrudniony) *NIE* powstanie.
"Bo coś tam". Nie ma winy pracownika -> jest pensja.
I żeby nie było, podobna zasada obowiazuje przy zleceniu
oraz "umowach na warunkach zlecenia" (wg KC) - była
"staranność" -> trzeba zapłacić.
Pic w tym, że wtedy NA PEWNO to nie jest "dzieło".
No to ja bym raczej nie przyznawał się do porównań "dzieła"
z pracownikiem, bo tylko "statystycznie" w prawdopodobieństwie
przyczepienia się ZUS wydaje się być mniej "groźny" niż US.
Ale właśnie - *WYDAJE SIĘ* :|
*Jeśli* już się do kogoś przyczepi za 10 lat wstecz, z odsetkami...
pzdr, Gotfryd
-
69. Data: 2010-03-31 20:35:05
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Tue, 30 Mar 2010, s_13 wrote:
[...komuś...]
> ty chyba nie znasz realiów, zapytaj w tej swojej firmie, czy z umowami
> o dzieło tez robią tak jak trzeba (dwa egzemplarze, podpisy przed
> wykonaniem dzieła,
Umówmy się że różnie bywa :|, ale to bywa trzeciorzędne
> potem rachunek od wykonawcy)
No to zaraz - wystawiasz, czy nie wystawiasz?
Idzie o *rachunek*, całą resztę pomińmy.
> no tak: podaj dane, to jutro wyślę ci nic nie mówiący przelewik tak na
> 1500 :-), za dwa lata złożę donosik do twojego US
Jak przedpiśca ma trochę oleju w głowie, to albo będziesz miał swoje
pieniądze wcześniej z powrotem, albo mocno się zdziwisz, dostając
informację że czekają w depozycie sądowym na prawowotego właściciela,
tyle, że niecałe (depozyt jest zdaje się usługą odpłatną, zgodnie
z KC :)).
No i (jeśli się postarałeś, aby zwrócenie pieniędzy nie było łatwe,
proste i przyjemne z okazji podania konta nadawcy) odpalasz 10% pierwotnej
kwoty, tak na mój gust (za "omyłkowe" raczej się nie należy, ale jeśli
"się znalazły i nie wiadomo czyje"...)
> że zarobiłeś u mnie
> i nie opodatkowałeś się, już możesz kupować lustro, jesteś
> ugotowany... :-)
Chyba tak Ci się tylko wydaje :D
Czytałeś kiedy rozdział III Kodeksu cywilnego?
pzdr, Gotfryd
-
70. Data: 2010-03-31 21:18:25
Temat: Re: Odsyłać - nie odsyłać?
Od: s_13 <s...@i...pl>
On 31 Mar, 19:11, Jacek_P <L...@c...edu.pl> wrote:
> Michal Jankowski napisal:
>
> > To o co tu chodzi?
> I o to, że polskie prawo jest z założenia nieprecyzyjne
> w takim stopniu, że nawet logika rozmyta wysiada. Tylko
> w przypadku przypadkowego Iksińskiego US rozjeżdża go
> na plamę, a w przypadku pracownika n-d stoi za nim uczelnia,
> która jakiś własny komplet prawników posiada.
no i dochodzę po raz któryś do jedynego wniosku: najważniejszy jest
dobry kontakt z odpowiednimi ludźmi, czyli po staremu: znajomości :-)
niestety, idąc do US, czy jakiejkolwiek innej instytucji, uzbrajam się
w swój "urok osobisty" i... zazwyczaj załatwiam wszystko po mojej
myśli, albo czasem unikam jakichś konsekwencji, które mógłbym ponieść
gdyby urzędnik chciał mi dopiec, oczywiście nie chodzi mi o jakieś
przekręty, a po prostu nie podkładanie się urzędnikowi, bo jak nawet
masz rację w jednym, to cie udupią z innej strony, paranoją jest
mnogość interpretacji niejednoznacznych przepisów i ostateczne zdanie
urzędnika, po co jest ten cały SIP ministerstwa finansów, jeśli i tak
kierownik twojego US może mieć inne zdanie (przerabiałem a propos Vatu
od umów o dzieło), po co jest indywidualna interpretacja US twojego
przypadku, na piśmie z podpisem i pieczęcią urzędnika, jeśli w każdej
chwili może on zmienić zdanie i wydać zupełnie inną (!!!), o kant
d...y rozbić takie prawo...
Staram się zrozumieć też ich sytuację, zazwyczaj są to sympatyczni i
znający się na swojej robocie ludzie, którzy też starają się jakoś
przetrwać w tej dżungli... choć zdarzają się drastycznie oporne
wyjątki, czerpiące dziką przyjemność w utrudnianiu ludziom życia...
ale i na nich są sposoby... też czasem sa petentami w innych
urzędach :-), chciałoby się jakoś normalnie i prosto, ale nie zawsze
się da... pytał mnie ktoś, dlaczego nie założę po prostu DG, otóż
miałem i wcale nie było prościej, jeszcze więcej potencjalnych min, na
których się można było wyłożyć i to bardzo boleśnie. Ja się prawie
wyłożyłem i to za sprawą "profesjonalnego" księgowego, którego też mi
tu polecano zatrudnić... na szczęście kontrolowałem to, nad czym
kontrolę miał mieć księgowy... :-). Wolę tak, jak jest, im mniej
biurokracji, formalności, tym lepiej. Niestety, spycha to człowieka do
szarej strefy, która ma się dobrze, jednak moje poczucie
sprawiedliwości się na to nie godzi, płacę podatki w wysokości
pozwalającej zatrudnić kilku urzędników i wkurza mnie wmawianie mi, że
dziwnie kombinuję. Tak, kombinuję, ale w granicach prawa, wolno mi...
ba, nawet nie mam innej możliwości....:-), wybrałem drogę moim zdaniem
mniej wyboistą, ale nie na skróty, nie siedzę na "państwowym" (choć
mógłbym), nie żądam żeby mi "dano", nie biorę nie swojego, ale sam
walczę o swoje i sam na siebie zarabiam, dziękuje losowi, że tak się
to ułożyło, że mam szczęście zarabiać na tym, co bardzo lubię robić.
Wkurzają mnie więc uwagi witka, cytuję: "popłyniesz, że aż miło",
"odsetki i kara go nie miną", "US się chętnie ci twoją sklerozę
opodatkuje", "Tylko potem nie płacz", wystarczy cytatów... taki mądry
jesteś, to przedstaw swój idealny biznes, który prowadzisz, na
jasnych, prostych zasadach, bez dylematów, co zrobić jak nie wiesz co
zrobić, no i przede wszystkim upublicznij swoich idealnych
kryształowych kontrahentów, którzy zawsze dostarczają ci na czas
niezbędne dokumenty, od których nie musisz wyrywać twoich ciężko
zarobionych pieniędzy, którzy cię nigdy nie oszukali i tych swoich
idealnych księgowych, którzy nigdy nie spotkali się z kwitem, z którym
nie wiedzą, co zrobić... :-) wybacz... ale takie rzeczy, to
tylko... :-)
przepraszam za przydługiego posta, dla niecierpliwych, proszę nie
czytać :-) ale musiałem trochę się poskarżyć... :-) może bloga
założę... :-)
pozdrawiam
s_13