-
11. Data: 2009-09-14 11:03:15
Temat: Re: "Haracz od życzliwości"
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Mon, 14 Sep 2009, moje_przedmioty wrote:
> Użytkownik "Tristan" <n...@s...pl> napisał
>> (autor jureq
>>
>>> http://www.rp.pl/artykul/362863_Haracz_od_zyczliwosc
i_.html
>>
>> To wszystko jest jeszcze małe piwo...
[...odniosłem się w sąsiednim poście, IMO Tristan przesadził...]
> Wydaje mi się że trzeba by ich podregulować bo coś im się w głowach
> popierdol...o!!!!!!
Przecież pierwotną przyczyną jest sam fakt opodatkowania "pracy
na czyjąś rzecz". Ustawodawca stara się w związku z tym aby wszelkie
formy barteru opodatkować tak samo, bo inaczej ludzie po prostu
przestaną pieniędzy używać :|
> Czy jak sąsiad otwirzy mi drzwi
Czyje drzwi i w jakim celu?
Zauważ: o opodatkowaniu decyduje również *cel* "świadczenia".
Świadczenie musi mieć na celu *korzyść* - jeśli sąsiad otwiera,
bo sam chciał wyjść, to takiego celu nie miał ;)
Jeśli ktoś dokonał czynności, to bez względu na to, czy było to
kiwnięcie palcem, czy wykopanie dziury tam gdzie właściciel
"miejsca z dziurą" wcale tego *nie* chciał, podatku nie ma.
> albo ktoś przepuści mnie w sklepie to też płacić?
> Przecież zyskałem czas który ileś kosztuje :-)
Problemem jest zupełny brak dolnego limitu wartości
"świadczeń", ktory byłby zwolniony z opodatkowania.
W przypadku darowizn jest prosto - są określone
progi, mierzone w tysiącach złotych (na okresy,
bodaj rzędu 5 lat).
W przypadku "innych świadczeń", w szczególności o ch-rze
usług, progów nie ma, więc podatek należy się rownież
za świadczenie, którego wymierna wartość jest mierzona
w groszach.
Bzdura? - bzdura.
Dajmy na to osoba biedna otrzymuje wsparcie w rzeczach
i pieniądzu - nie ma sprawy, darowizna, jak to nie jest
majątek podpada pod zwolnienie i tyle.
ALE...
Ale jak już ktoś jej wyświadczy usługę (za darmo) bądź
nawet tylko "odpuści dług" (który *już* powstał!) to
darowizny nie ma, więc odnoszący korzyść powinien
zapłacić podatek.
Tak napisał Wysoki Sejm. Wszystkie kolejne WS głosowały
"za", senatorzy takoż, sprzeciwu prezydenta (dowolnego
z listy między p. Wałęsą a p. Kaczyńskim) wobec TEGO
przepisów również nie pamiętam.
Co mnie dziwi, to fakt, że ludzie bywali, tacy jak
reporterzy i dziennikarze popadają w zdumienie.
Co jest, nigdy ustaw nie czytali? ;)
pzdr, Gotfryd
-
12. Data: 2009-09-14 14:12:28
Temat: Re: "Haracz od życzliwości"
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Mon, 14 Sep 2009, Tristan wrote:
>>> To wszystko jest jeszcze małe piwo... Gorzej jak wpadną na pomysł, żeby
>>> opodatkować forumy dyskusyjne. W końcu porady specjalistów z dowolnej
>>> dziedziny to nie jest 5zł za psa.
>> Błąd: "wartość rynkowa" *publicznej* wypowiedzi, a nawet tylko
>> publicznie dostępnej - dla nabywcy wynosi zero.
>
> No niekoniecznie. Przecież za analogiczną poradę u danego specjalisty trzeba
> by zapłacić słono.
Jakby to śmiesznie nie brzmiało, to się nie liczy.
Tam jest (w przepisie): "z uwzględnieniem [...] czasu i miejsca
ich uzyskania."
Sprawdź!
> Klient: Windows mi nie działa.
> Serwis: Zmień na linuksa, 200zł.
Zacznij od tego, że w myśl Twojej interpretacji (z taką właśnie
wyskoczył US) podatek należałby się od rzeczonego linuksa, bo
*ekwiwalentny* system US raczył był wycenić na wartość
Windowsa (na pytanie dlaczego nie VMSa albo BeOS - ówcześnie
był rozwijany - odpowiedzi nie znam).
I właśnie ze względu na "miejsce i czas uzyskania", darmowa
"podatkowo" jest zarówno licencja na linuksa jak i porada na
forum - pod warunkiem, że forum jest publiczne.
Fakt, że "podobne" świadczenia bywają dostępne indywidualnie,
nie zmienia konieczności wzięcia do wyceny "czasu i miejsca uzyskania"
W "czasie i miejscu" są dla każdego za darmo.
>> Było orzeczenie NSA z okazji "podatku od freeware" (niemożliwe, abyś
>> nie pamiętał!) i doskonale wyjaśnia ono, *zgodnie z przepisami*,
>> rozumienie tego, że jak "każdy może dostać", to wartość za którą
>> "każdy może dostać" *może* wynosić zero.
>
> Ale nie każdy może dostać. Jednym się odpisuje, innym nie.
Za to każdy może skorzystać z odpowiedzi, którą udzielono.
Nie ma obowiązku, aby każdy mógł kupić za darmo *akurat* Windows,
po to, aby stwierdzić że linuks *może* być za darmo: to tak jak
z dwoma pytaniami podatkowymi, spośród których na jedno odeślą
do doradcy, a na drugie ktoś odpowie.
> Ile razy na
> jakimś Ircu czy forumie dostaniesz pomoc, jak jesteś znany i aktywny, a jak
> obcy lamer, to zleją.
Ale obcy lamer może przeczytać odpowiedzi na forum z archiwum.
Przyznam, że na ircu *może* wystąpić problem o którym piszesz, o ile
archiwum nie jest dostępne publicznie (na forach zazwyczaj jest).
> No a poza tym, pomocy w przejściu przez ulicę też każdy może dostać.
Hm... ten sposób argumentacji (że po prawdzie dostęp nie jest
taki sami, ale trzeba uznać za "rozsądnie prawdopodobny") może
się faktycznie komuś przydać :)
>> Z wyprowadzaniem czyjegoś psa jest prosto: jeśli zobowiązujesz się,
>> aby *każdy* mógł *zawsze* skorzystać z tego, ze zobowiążesz się
>> wyprowadzić psa, to owa wartość *mogłaby* wynosić zero.
>
> No a zobowiązałeś się, że każdy może zawsze skorzystać z Twojej porady na
> danym forumie (np. na pspp?)
Po pierwsze, porad nie udzielam :P, a po drugie - jak cokolwiek
kiedykolwiek napisałem, to *praktycznie* nie mam możliwości usunięcia
tego wpisu (usunięcie z gugla zadziała tylko na lamerów, a o
"infrastrukturze" pisałem :P) więc *każdy* może *tak samo*
sobie go przeczytać.
Zauważ: *w praktyce* owa "prawdziwa nieodpłatność" jest
możliwa wyłącznie w odniesieniu do praw majatkowych
i podobnych świadczeń; świadczenia rzeczowe (w tym
usługi o ch-rze innym niż "prawopodobne") oznaczałyby
bankructwo "rozdającego".
Jeszcze raz: nie jest potrzebna nieodpłatność akurat Windows
(bo dajmy na to *ja bym chciał* *akurat* Windows :)), aby
uznać, ze linuks jest bezpłatny.
Linuksa albo moje wypociny nt. błędności opodatkowania każdej
nieodpłatnej czynności (znaczy w rozumieniu że prawo jest
złe, a nie jego interpretacja, więc kitowym rozwiązaniem
jest iż US *powinien* brać podatek) może sobie wziąć *każdy*.
Ale to nie znaczy, ze *każdy* może od Thorwaldsa żądać
"windowsów za darmo" (bo ktoś akurat Windows chce, i nic
mu po tym że Thorwalds akura linuksa pisał) albo ode mnie
komentarza na dowolny temat (bo go interesuje podatek
na Malediwach, a nie mój post o "nieodpłatnym").
Z innej strony.
Jak doradca podatkowy będzie udzielał płatnej porady konkretnemu
podatnikowi, to raczej mnie "na wysłuchanie" nie wpuści.
A jeśli wejdę z umocowania korzystającego z usługi ("ten pan
jest ze mną"), to owszem, w razie *jakbym* skorzystał, wyjdzie
nieodpłatne swiadczenie; oczywiście nie od doradcy, a od tego
kto płaci.
pzdr, Gotfryd
-
13. Data: 2009-09-14 19:27:10
Temat: Re: "Haracz od życzliwości"
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Mon, 14 Sep 2009, Andrzej Lawa wrote:
> jureq pisze:
>> http://www.rp.pl/artykul/362863_Haracz_od_zyczliwosc
i_.html
>>
>> Czyżby w katowickiej Izbie Skarbowej czytywano posty Gotfryda o
>> przeprowadzaniu staruszek przez jezdnię?
>>
>
> Ocipieli do końca?
Widzisz... czytam, słucham (znowu w 1.PR na ten temat gadali)
i słyszę np. opinię powołującą się na Ministerstwo Finansów,
że oni "uchylą podobne decyzji izb skarbowych".
I głosy ekspertów: że "nie taki był zamiar".
Przyznam, że to jest przerażające: NIKT nie kładzie nacisku
na to, że PRAWO jest do kitu (od wielu, wielu lat!), poza
jednym z ekspertów który wspominał że "należałoby zmienić
ustawę".
Wszyscy GODZĄ SIĘ, że ma pozostać bzdurny zapis!
Przecież to jest tragedia: jak ktoś będzie CHCIAŁ, to
występi znowu "przypadek Kluski".
Dalszą konsekwencją tegoż jest, że wszyscy (w szczególności
wypowiadający się przeciw "interpretacji", wydanej przez IS)
ni mniej ni więcej podżegają do łamania prawa :>
I nikogo to nie wzrusza.
To właśnie *takie* podejście, że "prawo jakie jest każdy
widzi, a zastosujemy je sobie wedle uznania" jest powodem
uznawania, że "jakiś tam ochroniarz może nie znać prawa",
żeby palcem nie wytykać.
Skoro urzędnik MF może *nie zdawać sobie sprawy* z tego,
że prawo takie JEST, to czego się dziwić?
> prosperującym w ramach adhocracji Charonie, spenalizował wszelkie
> nieodpłatne, nieopodatkowane świadczenie usług
Ale tu penalizacji nie ma - panstwo "jedynie" chce podatku.
I - żeby nie było - rzecz całą *można* sprowadzić do absurdu
również z drugiej strony; dlaczego ma być jakaś róznica
w opodatkowaniu między przypadkami, kiedy raz kafelkarz bierze
pieniądze za położenie kafalek, zaś elektryk bierze
pieniadze za wykonanie instalacji, a drugi raz kafelkarz
z elektrykiem *nie* biorą pieniędzy, tylko robią "ja tobie
a ty mi"?
IMVHO:
1. jest rzeczą oczywistą (od lat!), że w ustawie brakuje
takiego samego dolnego progu, jak określony w ustawie
o darowiznach
2. jak już MF się obudziło, to jedyne co może sensownie
zrobić, aby odkręcić co namieszali *WSZYSCY POPRZEDNICY* :P
i samo akceptowało "grzechem zaniechania", to - wzorem
przypadku z zaliczaniem samochodów do ciężarowych
na podstawie rejestracji
* wydać decyzję administracyjną
o odstąpieniu od żądań podatku od przeszłych zdarzeń
w oparciu o zasadę "zaufania" (znaczy że niby państwo sobie
sprawy nie zdawało, a obywateli wpuściło w maliny)
oraz
* *natychmiastowo* wystąpić z nowelizacją ustawy.
Nie będę się wypowiadał, czy lepiej w końcu wprowadzić "dolny
próg" (on jest IMO potrzebny *swoją drogą*), czy opisać
konkretne zwolnienia. Ale *nie wolno* IMO robić tego co się
robi: mówić, że przepis trzeba lekceważyć.
To co się teraz dzieje, stanowi klasyczne "psucie prawa":
próbuje się prawem powielaczowym naprawiać poważny błąd
w przepisach.
Bo to *JEST* poważny błąd - z milionów obywateli, w tym
dokonujących "nieodpłatnych świadczeń" (podżeganie jest
zabronione :>) czyni przestępców.
Mnie samego nie wyłączając :P (ale nie mam obowiązku
przedstawiania dowodów przeciwko sobie :>)
> Jak to ktoś kiedyś ujął "...życie przerosło kabaret...".
A to aby raz :]
pzdr, Gotfryd
-
14. Data: 2009-09-15 06:40:34
Temat: Re: "Haracz od życzliwości"
Od: Slawek Kotynski <s...@a...com.pl>
Gotfryd Smolik news wrote:
> To co się teraz dzieje, stanowi klasyczne "psucie prawa":
> próbuje się prawem powielaczowym naprawiać poważny błąd
> w przepisach.
> Bo to *JEST* poważny błąd - z milionów obywateli, w tym
> dokonujących "nieodpłatnych świadczeń" (podżeganie jest
> zabronione :>) czyni przestępców.
Tak, to jest psucie prawa. Natomiast nie nazywam
tego "błędem". Dopatruję się w tym biurokratycznego
lobby, któremu to jest na rękę.
--
mjk
Nie pisz na s...@a...com.pl - to pułapka
s/smieciarz/kotynski/
-
15. Data: 2009-09-15 15:37:43
Temat: Re: "Haracz od życzliwości"
Od: Zbylut <Z...@N...zzz>
Gotfryd Smolik news zapodal(a):
> Zacznij od tego, że w myśl Twojej interpretacji (z taką właśnie
> wyskoczył US) podatek należałby się od rzeczonego linuksa, bo
> *ekwiwalentny* system US raczył był wycenić na wartość
> Windowsa (na pytanie dlaczego nie VMSa albo BeOS - ówcześnie
> był rozwijany - odpowiedzi nie znam).
>
> I właśnie ze względu na "miejsce i czas uzyskania", darmowa
> "podatkowo" jest zarówno licencja na linuksa jak i porada na
> forum - pod warunkiem, że forum jest publiczne.
W sumie - jaki jest obecny status tej sprawy z opodatkowaniem
linuxa? Bo czy to nie jest tak, że linux i windows to systemy
operacyjne, ale darmowy linux nie ma pomocy technicznej
(którą ma windows) i stąd jest to inny produkt? Komercyjny
linux ma już takie wsparcie ale - tak jak windows - kosztuje.
--
pozdrawiam, Zbylut
* Usenet news. Learn what you know, share what you don't *
-
16. Data: 2009-09-15 17:58:08
Temat: Re: "Haracz od życzliwości"
Od: Piotrek <p...@p...na.berdyczow.info>
Zbylut wrote:
>
> W sumie - jaki jest obecny status tej sprawy z opodatkowaniem
> linuxa? Bo czy to nie jest tak, że linux i windows to systemy
> operacyjne, ale darmowy linux nie ma pomocy technicznej
> (którą ma windows) i stąd jest to inny produkt? Komercyjny
> linux ma już takie wsparcie ale - tak jak windows - kosztuje.
>
Click --> http://tinyurl.com/opnsrc
Piotrek
-
17. Data: 2009-09-15 20:05:50
Temat: Re: "Haracz od życzliwości"
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Tue, 15 Sep 2009, Zbylut wrote:
> W sumie - jaki jest obecny status tej sprawy z opodatkowaniem
> linuxa?
Ostatecznie zakończyło ją orzeczenie NSA, wskazujące na argumenty
które przytoczyłem w innym poście do Tristana.
Teraz interpretacje idą "równo" - nie ma podatku, o ile program
jest "równo" dostępny dla wszystkich.
> Bo czy to nie jest tak, że linux i windows to systemy
> operacyjne, ale darmowy linux nie ma pomocy technicznej
> (którą ma windows) i stąd jest to inny produkt?
Nie, to że mogą istnieć programy płatne bez wsparcia (a co :))
w niczym nie uchybi nieopodatkowaniu freeware.
pzdr, Gotfryd