eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatkiCo o tym myślicie? Bardzo proszę o opinie.
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 121

  • 91. Data: 2004-09-06 07:39:43
    Temat: Re: Co o tym mslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: Catbert <virtual_banana_spam@spam_wp.pl>

    On 9/5/2004 6:54 PM, TEMPVS wrote:
    > Użytkownik "Jakub Slocki" <j...@s...net.nospam> napisał w wiadomości
    > news:MPG.1ba5613945aed5a6989984@news.onet.pl...
    [...]
    >>tego dochodzi problem wiekszego auta, wiekszego mieszkania, itd. No i
    >>co? widac ze drozej.
    >
    >
    > w takim razie udowodnij, ze rodzina 2n- osobowa pisiada mieszkanie ponad 2n
    > razy wieksze i wiecej niz 2n razy za nie wiecej placi od rodziny n osobowej
    > (n>1)

    Największe koszty rodziny to mieszkanie i wykształcenie/wychowanie
    dzieci, rodzice w Polsce często partycypują we wsparciu dzieci w
    uzyskaniu mieszkania - są to czynniki dalece bardziej kosztotówrcze niż
    średnie - stąd wzrost liczby dzieci nie daje w efekcie linowego wzrostu
    kosztów lecz wiekszy - rodzina z większą liczba dzieci ma wyższe koszty,
    niż wynikłe z monożenia - lub, co jest powszechniejsze generuje ubóstwo.

    Pzdr. Catbert


  • 92. Data: 2004-09-06 08:05:55
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: Catbert <virtual_banana_spam@spam_wp.pl>

    On 9/3/2004 6:58 PM, TEMPVS wrote:

    > Użytkownik "Catbert" <virtual_banana_spam@spam_wp.pl> napisał w wiadomości
    > news:ch9t8j$6bl$1@korweta.task.gda.pl...
    [...]
    >>Liczyłes korelację pomiedzy strukturą demograficzną, a zamożnością?
    >
    > jest ona pozytywna, tzn zamoznosc wplywa na strukture

    O ile dobrze rozumiem, dążysz do struktury, która sie "poprawi", jak
    będzie dużo dzieci względem pozostałych grup wiekowych.
    W skali różniczkowej być może tak jest, jeżeli weźmiemy np. pod uwage
    taki kraj jak Niemcy. Jeżeli jednak do tych samych wzorów podstawimy
    Somalię, Zimbabwe, Indie, etc. wyniki bedą bardzo różne - czyli, że nie
    istnieje dowiedziona korelacja pomiedzy zamoznścią społeczeństwa a
    "prawidłową " strukturą demograficzną,
    >
    >>Wsparcie i brak wsparcia to bazujący na fiskalizmie transfer dochodów -
    >>proponowałem, by kasę brać w gotówce od sąsiadów, bez posrednika.
    >
    > wiele krajow niestety, lub stety stosuje metody podatkowe wylywania na
    > plodnosc i stwierdzono pozytywna zaleznosc miedzy skala ulg a plodnoscia

    Ulgi takie sa m.in we Francji i Niemczech, pewnie w Szwecji - a przyrost
    maja raczej słaby.
    >
    >>Ponadto, jeżeli Polska preferuje, to po co ma preferować dodatkowo? Czy
    >>od zabrania niedzieciatym zrobią sobie dziecko, by mieć ulgę? Czy każdy
    >>buduje dom, bo jest ulga?
    >
    > nie rozumiem, nie mzoan byc jednoczesnie za i przeciw!
    > przeciez odbieranie ulg chyba popierales...
    > a co do budowy domu - zdaje sie ze nie siegasz tak dalego pamiecia i nie
    > wiesz co sie dzialo przed wstapieniem RP do UE

    Zabranie ulg komuś, by dac je innym, nie jest likwidowaniem ulg, tylko
    zmiana struktury. Zabranie ulg jednej grupie, bez zmian dla drugiej to
    czysta gra polityczna - na pewno nie wymusi dzietności, której wpływ
    pozytywny na cokolwiek i tak jest mocno dyskusyjny.

    Co do ulg budowlanych, to nie tylko je pamietam, ale sam z nich
    korzystałem. Rozpocząłem budowę w ostatnim roku obowiązywania "starej
    ulgi" - efekt tego, że fiskus zmienił zasady był natychmiastowy, tzn.
    kwota ulgi została doliczona natychmiast z dnia na dzień do ceny, bez
    mozliwości negocjacji ("albo Pan bierze, albo nie bierze, inni czekają").
    Podobnie byłoby z obcięciem ulg dla bezdzietnych - producenci rzeczy i
    usług dla dzieci natychmiast wliczyliby sobie kakulowaną przez siebie
    kwotę ulgi "na dziecko" w ceny produktów i oni byliby jedynymi
    bebeficjentami zmian w ulgach. Małzeństwa wielodzietne byłyby jedynie
    medium transferującym ulge do producentów ubranek dla dzieci, ksiązek,
    zabawek etc.

    >>W afryce seks jest najtańszą (i nieraz jedyną rozrywką) - w USA model
    >>rodziny wielodzietnej jest pewną tradycją, w Niemczech masz wybór:
    >>dziecko, albo samochód - a samochód tam każdy musi mieć.
    >>Mówimy o Polsce i tym, co można zaobserwować.
    >
    > zdaje sie, ze pisales o zaleznosci liczby dzieci od tego jak rysuje sie
    > najblizsza przyszlosc...

    Ponieważ mówimy o Posce, to weź sobie dane statystyczne z liczby urodzeń
    i porównaj z wydarzeniami i sytuacją społeczną.

    >>A co z dziećmi, którzy nie mają rodziców, albo wychowują ich dziadkowie?
    >
    > = opiekunowie // rodzice zastepczy

    I ustawowa definicja rodzica zastępczego + dowody, że tak jest. Rodzicem
    zastepczym w rozumieniu ustawy nie jest osoba, która do dnia ... nie
    zarejestrowała się jako rodzic zastępczy... etc.

    >>Co z dziećmi, których rodzice nie mają mieszkania i mają dwa różne
    >>adresy meldunkowe? Kto to ma sprawdzać, weryfikować i kontrolować?
    >
    > niech sobie maja, skoro sa rodzicami; wspolnie sie rozliczaja ...
    > czy teraz ktos sprawdza czy rodzice mieszkaja razem gdy sie wspolnie
    > rozliczaja?

    Jak nie prowadzą wspólnego gospodarstwa to się wspólnie nie rozliczają,
    a jak mają rózne meldunki, to gospodarstwo nie jest wspólne.
    Istnieje cos takiego, jak właściwość US.
    >
    >>Czy to nie Twój pomysł, by kondomy mieli refundowane tylko ci, co mieli
    >>kiedykolwiek dwoje dzieci? Jak to sobie wyobrażasz?
    >
    > nie jest moim pomyslem refundacja s.antykoncepcyjnych i nigdy nim nie byla

    Cytat:

    "Propozycja ustawy o refundacji środków antykoncepcyjnych, odrzuconej
    ostatnio przez Sejm, uzasadniona byłaby w przypadku, jeżeli objęte nią
    byłyby jedynie małżeństwa, które kiedykolwiek posiadały dwoje dzieci."

    To Twoje słowa, więc jak sobie to wyobrażasz? Nie Ty jesteś autorem
    koncepcji, ale wprowadazasz warunki jej realizacji - więc ją akceptujesz
    i ustalasz zasady działania.


    Pzdr: Catbert


  • 93. Data: 2004-09-06 09:36:51
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: Maddy <m...@e...com.pl>

    Tak sie przypatruje tej dyskusji. Z coraz większym osłupieniem.

    Tęgie głowy się biedza na sposobem nakłonienia ludzi do wiekszej
    dzietości a tu jeden taki ma gotowa receptę.

    Problem w tym że dzieci rodza kobiety a tu sami faceci bredza o tym co
    kobietę nakłoni do urodzenia większej liczby dzieci lub po porstu do
    urodzenia dziecka w ogóle.

    Ktos pomyslał o tym że ulgi podatkowe wymagają na początku podatku który
    potencjalnie nalezy sie budżetowi? Żeby państwo mogło nagrodzic mnie
    rezygnacją z podatku ja ten podatek muszę najpier sama wypracować.
    To oznacza że rodzina zyjąca na poziomie średniej krajowej (a ile jest
    rodzin poniżej?) nie jest w stanie skonsumowac dobrodziejstwa ulg
    podatkowych dla więcej niż jednego dziecka o ile ulgi te miałby w sposób
    odczuwalny pokryć zwiększone wydatki spowodowane przez pojawinie sie
    potomstwa.

    Dość popatrzeć jak ludzie odliczaja po kilka lat zwykły remont. Po kilka
    lat, bo nie mają dość podatku.
    No chyba że założymy że podnosimy podatek do niebotycznej wsokości,
    jakieś 90% i wtedy korzyści z ulg podatkowych beda odpowiednio większe.
    Tyle że od tego nikomu pieniędzy nie przybędzie.
    Za to uciekac z dochodami, a może po prostu uciekać z Polski, zaczną
    najlepiej zarabiający i najlepiej wykształceni (statystycznie maja
    najmniej dzieci).

    Do tego dochodza czynniki które mało kto bierz tutaj pod uwagę.
    Np. fakt że dzis mam świetną prace ale niedługo moge jej nie mieć.
    Dziś moja firma nieźle prosperuje ale jutro moge miec kłopoty z US takie
    że pójde z torbami zanim się dobiję sprawiedliwości.

    Za czasow pseudo-komuny większe było bezpieczeństwo socjalne i pewność
    przysżłości. Wiadomo było że za rok czy 10 lat ciągle będe miała pracę,
    prawdopodobnie w tym samy zakładzie. Tanie przedszkole, tanie kolonie,
    paczki dla dziec na święta. Pewie kokosów nie zrobie ale nie będzie
    gorzej niz dziś. Rodzina wiedziała co ją czeka i mogła spokojnie planować.
    Taka była perspektywa w latach "komuny".

    Dziś o niej mozna tylko pomarzyć.
    Czego by sie nie wygadywało, bezpieczeństwo socjalne a także pomoc dla
    pracujących matek (nie oszukujmy się, nie mam ani jednej koleżanki która
    zrezygnowałaby na stałe z pracy żeby wychowywac dzieci nawet gdyby to
    nie pogorszyło sytuacji materialnej rodziny, a to jest grupa ktorej
    rozrost jest najbardziej porządany - kobiet wykształcoych i dobrze
    sytuowanych, właściwie niezaleznych finansowo od meżów) a nie jakieś
    hipotetyczne ulgi które dziś moga być a jutro nie, i na dodatek trzeba
    na nie samemu zapracowac, naklaniaja ludzi do większej dzietności.
    Jak bedę miała pewnośc że znajde dobra opiekunkę do dzieci, przedszkole
    w pobliżu (tanie), opiekę lekarską na poziomie i łatwo dostępną a przede
    wszystkim w pobliskim szpitalu oddział położniczy nie przypominający
    rzeźni to może rozważę posiadanie dziecka.

    A w kontekście krajów biednych - w większośc krajów 3 świata większa
    ilośc dzieci to więcej rąk do pracy już w najblizszej przyszlości i
    bezpieczeństwo na starość. Umieralnośc dzieci jest dużo, trzeba więć
    rodzić więcej żeby przynajmnije cześci dorosła i zajeła sie starym rodzicem.
    Innej alternatywy emerytalnej nie ma więc i 'produkcja' dzieci większa.
    Do tego dochodzi ignorancja w zakresie antykoncepcji i rozne naciski
    religijne i kulturowe i już mamy bum demograficzny o jakim niektórzy
    panowi tu marzą.

    Tylko mnie jakos ta perspektywa nie pociaga.
    Ciągle wilodzietnośc oznacza ubóstwo, a co najmniej dające sie odczuć
    pogorszenie sytuacji rodziny.
    Dobrze sytuowane rodziny wielodzietne to wyjątek potwierdzający regułę.
    W mojej grupie wiekowej, w moim środowisku posiadanie dwójki dzieci jest
    ewenementem. Dookoła pół na pół malżeństwa bezdzietne albo z jednym
    dzieckiem. Te nieliczne dwójki to w wiekszości wypadków "wpadki".

    Można sobie potępiać "egoizm" ludzi którzy nie chcą zamienić swobody,
    rozywek i wygodnego życia na potomstwo.
    Mozna tez krzyczeć na deszcz że pada.
    Zresztą co to za egoizm. Ludzkośc na razie nie zamierza wymrzeć, liczba
    ludności na swiecie ciągle rośnie. A to że nie rosnie liczba Polaków? A
    to mi jakos specjalnie snu z powiek nie spędza.
    Trzeba będzie pomysleć o przyjmowaniu emograntów.
    Oczywiście dla ksenowfobów to może sie wydawać końcem świata, ich problem.

    Maddy

    --
    *** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

    Magdalena "Maddy" Wołoszyk
    JID m...@e...com.pl


  • 94. Data: 2004-09-06 10:45:19
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: "TEMPVS" <e...@o...pl>

    Użytkownik "Catbert" <virtual_banana_spam@spam_wp.pl> napisał w wiadomości
    news:chh5om$dm8$1@korweta.task.gda.pl...

    > O ile dobrze rozumiem, dążysz do struktury, która sie "poprawi", jak
    > będzie dużo dzieci względem pozostałych grup wiekowych.
    > W skali różniczkowej być może tak jest, jeżeli weźmiemy np. pod uwage
    > taki kraj jak Niemcy. Jeżeli jednak do tych samych wzorów podstawimy
    > Somalię, Zimbabwe, Indie, etc. wyniki bedą bardzo różne - czyli, że nie
    > istnieje dowiedziona korelacja pomiedzy zamoznścią społeczeństwa a
    > "prawidłową " strukturą demograficzną,

    mowimy o krajach cywilizacji lacinskiej

    > Ulgi takie sa m.in we Francji i Niemczech, pewnie w Szwecji - a przyrost
    > maja raczej słaby.

    gdyby ich nie bylo przyrost bylby jeszcze mniejszy

    > Zabranie ulg komuś, by dac je innym, nie jest likwidowaniem ulg, tylko
    > zmiana struktury. Zabranie ulg jednej grupie, bez zmian dla drugiej to
    > czysta gra polityczna - na pewno nie wymusi dzietności, której wpływ

    nie twierdzilem, ze dla drugiej grupy nie byloby zadnych zmian, skoro juz
    zostana zabrane ulgi jednym to mozna zwiekszyc je innym
    mozesz zabieranie ulg sobie nazywac jak chcesz, nie zmienia to jednak faktu,
    ze czesc tych ulg jest niewystarczajaco uzasadniona i z tego powodu powinny
    costac zniesione... tak samo jak w gornictwie, kolei... co tam tez jak sie
    im zabierze rozne przywileje to innym grupom nagle nalezy poprawic sytuacje,
    bo tamtym sie zabralo? jezeli tego sie nie robi to nazywasz to gra
    polityczna... jeszcze raz powtarzam, ze nie twierdzilem, ze ulgi w innych
    grupach pozostawione bylyby vez zmian

    > Co do ulg budowlanych, to nie tylko je pamietam, ale sam z nich
    > korzystałem. Rozpocząłem budowę w ostatnim roku obowiązywania "starej
    > ulgi" - efekt tego, że fiskus zmienił zasady był natychmiastowy, tzn.

    czyli istnial zwiazek miedzy tymi ulgami lub ich brakiem a 'intensywnoscia
    inwestycyjna'
    czy moze nazwiemy zaleznosc, brakiem zaleznosci, a czarne bialym?

    > > niech sobie maja, skoro sa rodzicami; wspolnie sie rozliczaja ...
    > > czy teraz ktos sprawdza czy rodzice mieszkaja razem gdy sie wspolnie
    > > rozliczaja?
    >
    > Jak nie prowadzą wspólnego gospodarstwa to się wspólnie nie rozliczają,
    > a jak mają rózne meldunki, to gospodarstwo nie jest wspólne.
    > Istnieje cos takiego, jak właściwość US.

    czy istnieje definicja, prowadzenia wspolnego gospodarstwa domowego? tak
    aeby odgraniczyc jednoznacznie to co jest a co nie jest takim
    prowadzeniem...?

    > > nie jest moim pomyslem refundacja s.antykoncepcyjnych i nigdy nim nie
    byla
    >
    > Cytat:
    > "Propozycja ustawy o refundacji środków antykoncepcyjnych, odrzuconej
    > ostatnio przez Sejm, uzasadniona byłaby w przypadku, jeżeli objęte nią
    > byłyby jedynie małżeństwa, które kiedykolwiek posiadały dwoje dzieci."
    >
    > To Twoje słowa, więc jak sobie to wyobrażasz? Nie Ty jesteś autorem
    > koncepcji, ale wprowadazasz warunki jej realizacji - więc ją akceptujesz
    > i ustalasz zasady działania.

    w takim razie znadinterpretowales moje slowa, nie ma tam mowy o moim pomysle
    refundacji s.a.
    jest jedynie uzasadnienie dla modyfikacji tej (nie mojej) koncepcji


    --
    TEMPVS



  • 95. Data: 2004-09-06 11:04:34
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: "TEMPVS" <e...@o...pl>

    Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
    news:chhb9o$b2a$1@nemesis.news.tpi.pl...
    > Tak sie przypatruje tej dyskusji. Z coraz większym osłupieniem.
    >
    > Tęgie głowy się biedza na sposobem nakłonienia ludzi do wiekszej
    > dzietości a tu jeden taki ma gotowa receptę.

    nie twierdze, ze to ma byc recepta...
    przy okazji byloby zalatwionych kilka innych spraw - m.in. odebranie ulg
    tym, ktorym wg mnie one nie powinny przyslugiwac
    a co za tym idzie - mniejsze obciazenia budzetu
    to "plan minimum"

    > Ktos pomyslał o tym że ulgi podatkowe wymagają na początku podatku który
    > potencjalnie nalezy sie budżetowi? Żeby państwo mogło nagrodzic mnie
    > rezygnacją z podatku ja ten podatek muszę najpier sama wypracować.
    > To oznacza że rodzina zyjąca na poziomie średniej krajowej (a ile jest
    > rodzin poniżej?) nie jest w stanie skonsumowac dobrodziejstwa ulg
    > podatkowych dla więcej niż jednego dziecka o ile ulgi te miałby w sposób
    > odczuwalny pokryć zwiększone wydatki spowodowane przez pojawinie sie
    > potomstwa.

    ulga nie powinna pokrywac kosztow utrzymania dzieci
    na razie nie powinnismy ustalac skali ulg ale to, komu one sie naleza
    bardziej a komu mniej lub wcale (czy rodzinom czy malzenstwom, czy
    'nowozencom etc...)
    nie mozna zaczynac od konca, a konczyc na poczatku, przynajmniej ja tak
    uwazam

    z dalszego ciagu Twojej wypowiedzi nasunela mis ie jedna mysl, nie powinno
    byc dyskryminacji mlodych kobiet na rynku pracy tylko dlatego, ze moga zajsc
    w ciaze, koszty z tym zwiazane powinno sie rozlozyc w inny sposob niz wynika
    to z obecnych rozwiazan

    > A w kontekście krajów biednych - w większośc krajów 3 świata większa
    > ilośc dzieci to więcej rąk do pracy już w najblizszej przyszlości i
    > bezpieczeństwo na starość. Umieralnośc dzieci jest dużo, trzeba więć
    > rodzić więcej żeby przynajmnije cześci dorosła i zajeła sie starym
    rodzicem.
    > Innej alternatywy emerytalnej nie ma więc i 'produkcja' dzieci większa.
    > Do tego dochodzi ignorancja w zakresie antykoncepcji i rozne naciski
    > religijne i kulturowe i już mamy bum demograficzny o jakim niektórzy
    > panowi tu marzą.

    oraz wieksza tolerancja dla zdrady i zakorzenione zwyczaje plemienne

    > Tylko mnie jakos ta perspektywa nie pociaga.
    > Ciągle wilodzietnośc oznacza ubóstwo, a co najmniej dające sie odczuć
    > pogorszenie sytuacji rodziny.

    dwoje, troje dzieci to nie wielodzietnosc

    > W mojej grupie wiekowej, w moim środowisku posiadanie dwójki dzieci jest
    > ewenementem. Dookoła pół na pół malżeństwa bezdzietne albo z jednym
    > dzieckiem. Te nieliczne dwójki to w wiekszości wypadków "wpadki".

    i czy tym wlasnie malzenstwom bezdzietnym naleza sie pewne ulgi?

    > ludności na swiecie ciągle rośnie. A to że nie rosnie liczba Polaków? A
    > to mi jakos specjalnie snu z powiek nie spędza.

    moze sobie malec, ale aby to nie zachwialo przy okazji struktura ludnosci


    --
    TEMPVS



  • 96. Data: 2004-09-06 12:46:18
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: Maddy <m...@e...com.pl>

    Użytkownik TEMPVS napisał:

    > Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
    > news:chhb9o$b2a$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    >>Tak sie przypatruje tej dyskusji. Z coraz większym osłupieniem.
    >>
    >>Tęgie głowy się biedza na sposobem nakłonienia ludzi do wiekszej
    >>dzietości a tu jeden taki ma gotowa receptę.
    >
    >
    > nie twierdze, ze to ma byc recepta...
    > przy okazji byloby zalatwionych kilka innych spraw - m.in. odebranie ulg
    > tym, ktorym wg mnie one nie powinny przyslugiwac

    Pierwsze pytanie - jak odróżnic tych ktorym one nie przysługują od tych
    ktorym przysługują?
    Moja wersja tego systemu segregacji niżej.
    Uprzedzam - mam zawodową skłonnośc do wynajdywania wszelkich
    prawdopodobnych komplikacji i generowania najczarniejszych, ale ciągle
    wysoce prawdopodobnych scenariuszy.

    > ulga nie powinna pokrywac kosztow utrzymania dzieci

    Wtedy nie bedzie działac, ewentualnie zadziała na najuboższą cześc
    spoleczestwa ktora połasi sie na każdy grosz.
    Tak mała ulag nie będzie żadną zachęta dla ludzie zamozniejszych bo Ci
    dla odmiany na ogoł znaja matematykę. Jak mam wydać 1000 żeby dostać 100
    to wolę nic nie robic nawet jak mi za kare te 100zł zabiora. I tak i tak
    zostanie mi 900zł ale przynajmniej się nie zmęczę.

    > na razie nie powinnismy ustalac skali ulg ale to, komu one sie naleza
    > bardziej a komu mniej lub wcale (czy rodzinom czy malzenstwom, czy
    > 'nowozencom etc...)
    > nie mozna zaczynac od konca, a konczyc na poczatku, przynajmniej ja tak
    > uwazam

    Ale własnie zaczynasz od końca. Zamiast zachęt do posiadania dzieci
    stosujesz de facto kary za ich nieposiadanie.
    Po pierwsze negatywne motywacje nigdy sie jeszcze nie sprawdziły na
    szersza skalę. W krótkim okresie owszem, ale dzieci to nie jest kwestia
    krotkookresowa.
    Poza tym żeby negatywna motywacja zadziałała, kara musi być bolesna a ta
    którą proponujesz jest znikoma w stosunku do ceny jaką trzeba zapłacic
    żeby nie zostac ukaranym.
    Generalnie nie podba mi się większośc Twoich pomysłów i mam nadzieje że
    nikomu nie przyjdzie do głowy ich realizacja.

    Jeżeli juz zachęty podatkowe, to jako ostatecznośc - w sytuacji gdy mamy
    juz zapewnione bezpieczeństwo socjalne, infrasturkturę, kobiet nikt nie
    pyta na rozmowach kwalifikacyjnych czy nie sa przypadkiem w ciązy albo
    ile chca mieć dzieci, ZUS nie kwestionuje prawa do zasiłku
    maciezyńskiego bo pracodawca przyjął kobiete jak juz była w ciąży, a
    przeciez "nikt rozsądny tak nie zrobi, to czysta fikcja takie
    zatrudnienie" jak twierdziła jedna pani z ZUS - kiedy wszystko jest
    cacy, ale dzietnośc spada. TO jest plan minimum, a nie grzebanie w
    podatkach żeby móc sobie powiedziec z dumą jaka to mamy piekną
    prorodzinną politykę.

    Zaczynanie od modyfikacji skali podatkowej w sytuacji gdy większośc
    rodzin nie ma zapewnionego bezpieczestwa socjalnego to postawienie
    sprawy na głowie.

    >
    > z dalszego ciagu Twojej wypowiedzi nasunela mis ie jedna mysl, nie powinno
    > byc dyskryminacji mlodych kobiet na rynku pracy tylko dlatego, ze moga zajsc
    > w ciaze, koszty z tym zwiazane powinno sie rozlozyc w inny sposob niz wynika
    > to z obecnych rozwiazan

    I to jest pierwsza i najwazniejsz sprawa.
    Maciezyństwo wyłacza kobiete z zycia zawodowego i to tym glębiej im jej
    stanowisko stoi niżej.
    Głównej księgowej czy prezesa nie wymienia się tylko dlatego że poszla
    na mieciezyński i to narobiło firmie troche kłopotow, kobieta wykonująca
    wolny zawód dla odmiany ma na ogoł pewna swobodę ksztaltowania czasu
    swojej pracy ale fakturzystka czy kasjerka może juz nie miec do czego
    wracać.

    Podatki są na samym końcu listy tego co kobiety zachęci do macierzyństwa.

    >>Do tego dochodzi ignorancja w zakresie antykoncepcji i rozne naciski
    >>religijne i kulturowe i już mamy bum demograficzny o jakim niektórzy
    >>panowi tu marzą.
    >
    >
    > oraz wieksza tolerancja dla zdrady i zakorzenione zwyczaje plemienne
    >

    Wydawało mi sie że napisałam "kulturowe". Nie napisałam? ;-)

    >
    >>Tylko mnie jakos ta perspektywa nie pociaga.
    >>Ciągle wilodzietnośc oznacza ubóstwo, a co najmniej dające sie odczuć
    >>pogorszenie sytuacji rodziny.
    >
    >
    > dwoje, troje dzieci to nie wielodzietnosc

    Większej zachęty potrzeba dobrze sytuowanej mlodej kobiecie żeby
    zdecydowała się na pierwsze dziecko (bo skoro już ją trzeba namiawiac to
    widać że sama nie chce, nie planuje, dziecko zbyt wiele by w jej zyciu
    zburzyło - jakby chciał to by żadne zachęty potrzebne nie były) niż
    biednej i niewykształconej żeby urodziła szóste.
    Ta pierwsza ma więcej do stracenia. Ta druga na ogół żyje w
    przeswiadczeniu że "daje bóg dzieci, da i na dzieci" a te mizerne
    matrialne zachęty jeszcze ja w tym utwierdzają.
    Twoje propozycje zachęt sa na poziomie namawiania na szoste, nie na
    pierwsze. I to namawiania tych najuboższych, nie tych których na dzieci
    naprawdę stać.

    Pamietaj że kierujesz swoją oferte do osób które z czysto
    "egoiostycznych" pobudek dzieci nie mają, bo to ta grupa daje wiekszą
    szansę że jej potomswo będzie produktywne, dobrze wkształcone. Te osoby
    potrzebują odpowiednio "egoistycznej" zachęty albo odpowiednio dotkliwej
    kary.
    Tylko że nie da sie w demokratycznym państwie wprowadzić kar tak
    dotkliwych żeby zadziałały. Żeby zadziałały potrzebna jest druga Rumunia.

    >
    >>W mojej grupie wiekowej, w moim środowisku posiadanie dwójki dzieci jest
    >>ewenementem. Dookoła pół na pół malżeństwa bezdzietne albo z jednym
    >>dzieckiem. Te nieliczne dwójki to w wiekszości wypadków "wpadki".
    >
    >
    > i czy tym wlasnie malzenstwom bezdzietnym naleza sie pewne ulgi?
    >

    Jakie ulgi?
    Bo zdaje się mówisz ciagle o przebudowaniu skali podatkowej a nie ulgach
    od podatku. Mając do wyboru niechiana ciąże i 530zł rocznie chętnie
    zapłacę ale już więcej na tych co to uchwalili nie zagłosuję.

    A wspólne rozliczanie się małżonków to nie ulga "za slub".
    To zrownanie ciężarów nakładanych np. na malżeństwo zarabiające po równo
    i malzeństwo w ktorym tylko jedno pracuje albo rożnica zarobków jest
    znacząca.
    Odebranie małżeństwom prawa wspólnego rozliczania się zadziała tylko na
    malżeństwa o dużej róznicy dochodów a przy okazji dołoży nowy impuls do
    zwiekszania się szarej strefy. Jakby nam innych brakowało.

    Np. ja i mój mąz zarabiamy mniej więcje tyle samo (no może ja troche
    więcej) i nie wychodzimy z pierwszego progu podatkowego. Wspólne
    rozliczanie jest dla nas jedynie wygodne a raczej było, bo łatwiej sie
    odliczało ulge budowlaną (dużą), ale na osobnym nic bysmy nie stracili.
    To dla nas żadna kara ani żadna zachęta. A nawet jakbysmy na tym mieli
    stracić to oboje mamy DG, zakładamy spółke cwilna i już wspolne
    opodatkowanie mamy z powrotem.
    Ale moja koleżanka jest własnie w sytuacji gdy praktycznie utrzymuje
    mężą - inwalidę (po wypadku samochodowym). Jego renta jest smieszna w
    porowaniu do jej zarobków, dziewczyna w połowie roku jest juz w ostatnim
    progu podatkowym. Należy ją ukarać że w takiej sytuacji osobistej nie
    chce miec dzieci pomimo że teoretycznie ją stać?
    Przypadek ekstremalny ale pociąga za sobą koniecznośc tworzenia ulg,
    wyjątków, specjalnych przypadkow. I juz mamy system gorszy, bardziej
    zagmatwany i dziurawy niż obecny.

    Idąc dalej - co z malżeństwami które dzieci miec nie mogą? Np. jedno
    jest bezpłodne. Albo oboje. Dodatkowa kara? Czy nastepny wyjątek?
    W niektórych kulturach meżczyzna może a nawet powinien rozwieźć sie z
    niepłodą zona i wziąć sobie płodną. Implementujemy na nasz grunt?

    A czy bezpłodnośc w wyniku dobrowolnej sterylizacji nalezy też "odpuszczac"?
    Świadectwo od lekarza? Ile trzeba będzie zapłacić za odpowiednie
    świadectwo? Podaż na pewno się znajdzie skoro będzie popyt.

    Możliwośc wspolnego rozliczania się rodziców z dziecmi jest natomiast
    tylko rozszerzeniem istniejącej już zasady równości podatkowej,
    rozbiciem dochodu na ilośc 'gąb' do wyżywienia. To rozwiązanie proste i
    do przyjęcia.
    Niestety, raczej nie skłóni to do posiadani pierwszego dziecka i owszem,
    może zmnieszyć wpływy do budżetu. Jedynym pewnym skutkiem będzie
    zminiejszenie obciążeń podatkowych rodzin w zalezności od ilości dzieci.
    W moim odczuciu akurat to jest sprawidliwe. No ale ja nie chcę za pomocą
    podatków grzebac w prywatnym życiu innych.

    Zagłosuję za programem ktory skutecznie zlikiwduje dyskryminacje kobiet
    ze względu na macierzyństwo, zapewni zaplecze socjalne, da możliwośc
    rozwijania kariery zawodowej bez konieczności rezygnacji z macierzyństwa.
    Tyle że do tego potrzebna jest zmiana świadomości rządzących. Kiedy
    znikna glupie chichoty panów posłów na haslo "rownouprawnienie" może cos
    sie zmieni.
    Bezmyślne grzebanie w podatkach ideologicznym paluchem, dzielenie na
    lepszych i gorszych niczego dobrego nie przyniesie.

    Maddy

    --
    *** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

    Magdalena "Maddy" Wołoszyk
    JID m...@e...com.pl


  • 97. Data: 2004-09-06 13:28:07
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: "WSm" <w...@s...pl>

    Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
    news:chhmcu$hca$1@nemesis.news.tpi.pl...
    > Użytkownik TEMPVS napisał:
    >
    > > Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
    > > news:chhb9o$b2a$1@nemesis.news.tpi.pl...
    > >
    > >>Tak sie przypatruje tej dyskusji. Z coraz większym osłupieniem.
    > >>
    [...]
    > Zaczynanie od modyfikacji skali podatkowej w sytuacji gdy większośc
    > rodzin nie ma zapewnionego bezpieczestwa socjalnego to postawienie
    > sprawy na głowie.
    [...]
    > Podatki są na samym końcu listy tego co kobiety zachęci do macierzyństwa.

    Od kilkunastu lat pracuję na terenach wsi, wśród miejscowej społeczności. Od
    pewnego czasu obserwuję zadziwiające jak na te grupę społeczną zjawisko.
    Młodzi coraz później się pobierają. Coraz więcej młodych małżeństw przez
    pierwszych kilka lat nie ma potomstwa. Starsze wiekiem gaździny nie mogą
    tego pojąć. W rozmowach słychać obawę, czy aby młodzi są zdrowi, czy aby w
    ogóle mogą mieć dzieci? I właśnie - dlaczego tak jest. Ano dlatego, że na
    wsi jest tak wielkie bezrobocie, że nawet datki całej bliższej i dalszej
    rodziny nie zapewnią możliwości pokrycia wydatków pierwszych miesięcy, czy
    lat posiadania dzieci. Także opieka lekarska na wsi, ta "z urzędu", jest na
    katastrofalnie niskim poziomie - paradoksalnie, ci sami medycy przyjmują za
    pieniądze w swoich domach wykonując znacznie bardziej rzetelną pracę. To tak
    w skrócie. I gdzie tu miejsce na jakieś ulgi podatkowe, czy kary? Podatek od
    czego? Chyba od ubóstwa ...
    Wiadomo, jaka jest zwykle praca na wsi - sąsiedzka pomoc przy jakiejś
    budowie, przy naprawach sprzętu, za drobne wynagrodzenie "z kieszeni" i przy
    obietnicy rewanżu w razie potrzeby. Tu PIT-ami rozliczają się chyba jedynie
    rolnicy otrzymujący głodową rentę za przekazane gospodarstwo, które i tak
    stoi odłogiem, bo mało kto ma środki na ropę do ciągnika, nie mówiąc już o
    zakupie maszyn. A zresztą po co uprawiać pola, skoro i tak z plonami (w
    ilości produkowanej w zakresie gospodarstwa rodzinnego) nie ma co robić -
    tego nikt nie kupuje. Obecnie nikt nie chodzi do młyna, aby zemleć kilka
    worków zboża, bo na co to komu.
    Pamiętajmy więc, że Polska, to nie tylko wysoko zurbanizowane miasta z
    eleganckimi paniami w samochodach, którym by dzieci zawadzały w karierze,
    ale w większości to kraj zabiedzonych i niezbyt zdrowych kobiet, rodzących
    (jak już) podobnie osłabione istoty bez przyszłości.
    WSm



  • 98. Data: 2004-09-06 20:21:19
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: Catbert <virtual_banana_spam@spam_wp.pl>

    On 9/6/2004 3:28 PM, WSm wrote:

    > Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
    > news:chhmcu$hca$1@nemesis.news.tpi.pl...

    >>>>Tak sie przypatruje tej dyskusji. Z coraz większym osłupieniem.
    >>>>
    > [...]
    >>Zaczynanie od modyfikacji skali podatkowej w sytuacji gdy większośc
    >>rodzin nie ma zapewnionego bezpieczestwa socjalnego to postawienie
    >>sprawy na głowie.
    > [...]
    >>Podatki są na samym końcu listy tego co kobiety zachęci do macierzyństwa.
    >
    > Od kilkunastu lat pracuję na terenach wsi, wśród miejscowej społeczności. Od
    > pewnego czasu obserwuję zadziwiające jak na te grupę społeczną zjawisko.
    > Młodzi coraz później się pobierają. Coraz więcej młodych małżeństw przez
    > pierwszych kilka lat nie ma potomstwa. [...]

    Istnieje podstawowa sprzecznośc w propozycji TEMPVS-a: mianowicie
    zakłada on, że należy promować posiadanie przez rodziny wiekszej ilości
    dzieci, bo jeżeli zabraknie "nam" dzieci, to zepsuje się struktura
    demograficzna i, jak mniemam spowoduje to zapaść finansów państwa, bo
    nie będzie miał kto pracować na emerytury starzejącego się społeczeństwa.

    Trudno jednak obronić taką koncepcję, bo w chwili obecnej co druga osoba
    w wieku odpowiednim do pracy, tej pracy nie ma lub jej oficjalnie nie
    wykonuje, więc jest bardziej lub mniej formalnie na garnuszku innych -
    na brak rąk do pracy nie cierpimy jako społeczeństwo, po co nam ich
    więcej, tego zrozumieć nie mogę.
    Podobnie jak tego, kto sfinansuje stan przejściowy, tj. ten, w którym
    owe dzieci zaczynają się rodzić, ale jeszcze nie pracują - dla
    społeczeństwa jest to czysty koszt, wynikły z inwestycji w przyszłość.

    Ten stan może być sfinansowany poprzez przywłaszczenie dochodów tych,
    którzy mogliby miejsca pracy stworzyć - w ten sposób wytwarza się błędne
    koło, które degeneruje finanse państwa o wiele bardziej niż brak
    jakichśtam preferencji dla rodzin. Degeneruje owe rodziny, bo brak pracy
    oznacza brak wykształcenia dla dzieci i brak pracy w przyszłości.

    Moja rodzina miała kiedyś małe przedsiębiorstwo, zatrudniała kilka
    -klikanascie osób - i socjalistyczne państwo sobie z tym poradziło,
    łącznie z kontem w banku.
    W tej miejscowości, w której to było, zawsze na moście nad miejscową
    rzeczką stali obywatele, co to pismo o nich mówi, że "nie sieją i nie
    orzą, a Pan o nich dba" - na pytanie mojego dziadka, dlaczego ich nikt
    nie pyta, skąd mają na życie funkcjonariusz UB odpowiedział, że "nie ma
    prawa". Niedawno dyrektor fabryczki w tej miejscowości pytał dyrektora
    miejscowego ZUS-u, co ma zrobić z tym, że 3/4 brygady jest na zwolnieniu
    i też dostał odpowiedź, że nie mają prawa ich o to pytać, chociaż każdy
    wie, że wystarczy włożyć odpowiednią sumę panu doktorowi do "książeczki"
    by owo zwolnienie "dostać".

    W tym samym czasie płacę co miesiąc kilkadziesiąt tysięcy różnych
    podatków, czy parapodatków, nawet wtedy, gdy wynik finansowy mam ujemny.
    W okresie 2003-2004 stworzyłem, być może niewiele, bo 8 miejsc pracy i w
    ramach premii otrzymałem od ZUS tytuł egzekucyjny za swoje składki, bo
    uznałem, że są mniej ważne niż składki moich pracowników, ale ZUS nie
    podzielił mojej opinii.
    W międzyczasie ustawodawca zmienił status mojego samochodu, by
    zagospodarować VAT dla swych potrzeb, podobnie jak uściślił swój pogląd
    na zarządzanie przedsiębiorstwem - tzn. zachłysnął sie reklamą "dwa w
    jednym" - kierowanie firmą jego zdaniem jest czymś bardzo osobistym i że
    jest nas jakoby dwóch: menago i DG - co w prozie życia wyraża się tym,
    że mniej mogę wliczyć w koszty, nie powinienem odliczać VAT etc.
    Ustawodawca chyba zbyt wiele przebywa z osobami duchownymi - bo nie może
    sie zdecydować, czy jestem sam, czy jest nas dwóch, czego na gruncie
    materialnym wyjaśnić sie nie da.
    Gdy chodzi o moje pieniądze, to jestem jeden - tzn. sam sobie nie
    powinienem wypłacać pensji (ale ZUS płacić powinienem). Troche mnie to
    dziwi, bo sądowi rejestrowemu np. nie przeszkadza, że sam sprawdzam
    swoją obecność i protokołuję, co sam ustaliłem, tak jakbym tego nie
    wiedział, co napisałem.
    Coś mi jednak świta, że w sądzie rejestrowym też nie mają pewności, ilu
    nas jest, po nie zadowolili się wniesieniem i objęciem kapitału w jednym
    akcie notarialnym - wspólnik (ten drugi "ja") musiał potwierdzić
    pobjęcie w osobnym dokumencie.
    W ramach rekompensaty dostał mi się widok oczu jak spodki u notariuszki,
    kiedy to usłyszała. Warto było te parę złotch dołożyć, żeby coś takiego
    zobaczyć.

    Nie uważam, żeby posiadanie dzieci było naszemu państwu w czymkolwiek
    pomocne - moje zapewne opuszczą je, nie mając ochoty na poddawanie się
    kolejnym eksperymentom.

    Mnie np. na stronie MF, w odróżnieniu od inicjatora wątku, zaciekawiła
    tabelka, co ją w excelu sobie mozna pobrać, o wdzięcznym adresie:

    http://www.mofnet.gov.pl/_files_/informatory/wykaz_o
    sob/umorzenia_z_2003.xls

    (http://www.mofnet.gov.pl/_files_/informatory/wykaz_
    osob/umorzenia_z_2003ii.pdf)

    I tak sobie siedzę przed komputerem i się zastanawiam, czy to jest
    przywilej, jak sie komu co umorzy, czy nie.

    W II i III grupie podatkowej jest ok. 5% podatników - a jak TEMPVS
    zaznaczył razem rozlicza się prawie połowa wszystkich - stąd wniosek, że
    dla większości rozliczajacych się razem niewiele to daje - rozliczają
    się razem, bo może tak chcą, albo wolą wypełniać jedno zeznanie, a nie dwa.
    Zabranie im tego "przywileju" niewiele zmieni - zapewne wiele mniej niż
    podane wyżej umorzenia, które stanowią ok. 10% całego podatku z PIT.
    Może gdyby do tych umorzeń dodać kilka funduszy, czy innych dotacji, to
    PIT możnaby wogóle znieść?
    Wtedy dopiero rodziny wielodzietne by sobie zaszalały.

    Pzdr: Catbert




  • 99. Data: 2004-09-06 20:23:33
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: Catbert <virtual_banana_spam@spam_wp.pl>

    On 9/6/2004 3:28 PM, WSm wrote:

    > Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
    > news:chhmcu$hca$1@nemesis.news.tpi.pl...

    >>>>Tak sie przypatruje tej dyskusji. Z coraz większym osłupieniem.
    >>>>
    > [...]
    >>Zaczynanie od modyfikacji skali podatkowej w sytuacji gdy większośc
    >>rodzin nie ma zapewnionego bezpieczestwa socjalnego to postawienie
    >>sprawy na głowie.
    > [...]
    >>Podatki są na samym końcu listy tego co kobiety zachęci do macierzyństwa.
    >
    > Od kilkunastu lat pracuję na terenach wsi, wśród miejscowej społeczności. Od
    > pewnego czasu obserwuję zadziwiające jak na te grupę społeczną zjawisko.
    > Młodzi coraz później się pobierają. Coraz więcej młodych małżeństw przez
    > pierwszych kilka lat nie ma potomstwa. [...]



    Mnie np. na stronie MF, w odróżnieniu od inicjatora wątku, zaciekawiła
    tabelka, co ją w excelu sobie mozna pobrać, o wdzięcznym adresie:

    http://www.mofnet.gov.pl/_files_/informatory/wykaz_o
    sob/umorzenia_z_2003.xls

    (http://www.mofnet.gov.pl/_files_/informatory/wykaz_
    osob/umorzenia_z_2003ii.pdf)

    I tak sobie siedzę przed komputerem i się zastanawiam, czy to jest
    przywilej, jak sie komu co umorzy, czy nie.

    W II i III grupie podatkowej jest ok. 5% podatników - a jak TEMPVS
    zaznaczył razem rozlicza się prawie połowa wszystkich - stąd wniosek, że
    dla większości rozliczajacych się razem niewiele to daje - rozliczają
    się razem, bo może tak chcą, albo wolą wypełniać jedno zeznanie, a nie dwa.
    Zabranie im tego "przywileju" niewiele zmieni - zapewne wiele mniej niż
    podane wyżej umorzenia, które stanowią ok. 10% całego podatku z PIT.
    Może gdyby do tych umorzeń dodać kilka funduszy, czy innych dotacji, to
    PIT możnaby wogóle znieść?
    Wtedy dopiero rodziny wielodzietne by sobie zaszalały.

    Pzdr: Catbert




  • 100. Data: 2004-09-06 20:46:31
    Temat: Re: Co o tym myslicie? Bardzo prosze o opinie.
    Od: "TEMPVS" <e...@o...pl>

    Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
    news:chhmcu$hca$1@nemesis.news.tpi.pl...

    > Pierwsze pytanie - jak odróżnic tych ktorym one nie przysługują od tych
    > ktorym przysługują?
    tak na oko to nie da sie, chociaz moze w przypadku kobiet...
    po prostu - malzenstwa posiadajace dzieci - maja ulgi - inne nie maja
    najprosciej rzecz ujmujac

    > > ulga nie powinna pokrywac kosztow utrzymania dzieci
    > Wtedy nie bedzie działac, ewentualnie zadziała na najuboższą cześc
    > spoleczestwa ktora połasi sie na każdy grosz.
    gdyby ulga pokrywala te koszty - dzieci byloby z pewnoscia za duzo niz za
    malo

    > Tak mała ulag nie będzie żadną zachęta dla ludzie zamozniejszych bo Ci
    jak mala?

    > > na razie nie powinnismy ustalac skali ulg ale to, komu one sie naleza
    > > bardziej a komu mniej lub wcale (czy rodzinom czy malzenstwom, czy
    > > 'nowozencom etc...)
    > > nie mozna zaczynac od konca, a konczyc na poczatku, przynajmniej ja tak
    > > uwazam
    > Ale własnie zaczynasz od końca. Zamiast zachęt do posiadania dzieci
    > stosujesz de facto kary za ich nieposiadanie.
    ? to mam na poczatku ustalic ze ulga bedzie wynosci tyle i tyle, a potem
    stwierdzic komu sie ona nalezy a komu nie?

    > Po pierwsze negatywne motywacje nigdy sie jeszcze nie sprawdziły na
    > szersza skalę. W krótkim okresie owszem, ale dzieci to nie jest kwestia
    > krotkookresowa.
    nie chodzi o negatywna motywacje, skoro dzieci z tych regulacje nie
    przybedzie to przynajmniej buzdzet zaoszczedzi pare groszy, najwazniejze w
    tym projekcie sa oszczednosci, a ze przy okazji moze z nich wyniknac wzrost
    przyrostu naturalnego - to tym lepiej

    > Poza tym żeby negatywna motywacja zadziałała, kara musi być bolesna a ta
    > którą proponujesz jest znikoma w stosunku do ceny jaką trzeba zapłacic
    > żeby nie zostac ukaranym.
    juz wyzej sie wypowiedzialem, ze to nie ma byc zadna kara

    > Generalnie nie podba mi się większośc Twoich pomysłów i mam nadzieje że
    > nikomu nie przyjdzie do głowy ich realizacja.
    > Jeżeli juz zachęty podatkowe, to jako ostatecznośc - w sytuacji gdy mamy
    wlasnie niestety o metodach podatkowych sterowaniach przyrostem czesto sie
    zapomina lub je neguje, jednak wiele krajow z powodzeniem je stosuje lub
    stosowalo w niekorzystnych momentach, np. Szwecja, USA, Kanada.. etc...

    > maciezyńskiego bo pracodawca przyjął kobiete jak juz była w ciąży, a
    > przeciez "nikt rozsądny tak nie zrobi, to czysta fikcja takie
    > zatrudnienie" jak twierdziła jedna pani z ZUS - kiedy wszystko jest
    dlatego trzeba zmienic rowniez zasady pokrywania kosztow wynikajacych z
    ciazy pracownika, obecne sa bledne

    > > z dalszego ciagu Twojej wypowiedzi nasunela mis ie jedna mysl, nie
    powinno
    > > byc dyskryminacji mlodych kobiet na rynku pracy tylko dlatego, ze moga
    zajsc
    > > w ciaze, koszty z tym zwiazane powinno sie rozlozyc w inny sposob niz
    wynika
    > > to z obecnych rozwiazan
    > Podatki są na samym końcu listy tego co kobiety zachęci do macierzyństwa.
    prosze poczytac o korelacji miedzy podatkami a przyrostem naturalnym

    > Pamietaj że kierujesz swoją oferte do osób które z czysto
    > "egoiostycznych" pobudek dzieci nie mają, bo to ta grupa daje wiekszą
    > szansę że jej potomswo będzie produktywne, dobrze wkształcone. Te osoby
    > potrzebują odpowiednio "egoistycznej" zachęty albo odpowiednio dotkliwej
    > kary.
    > Tylko że nie da sie w demokratycznym państwie wprowadzić kar tak
    > dotkliwych żeby zadziałały. Żeby zadziałały potrzebna jest druga Rumunia.
    to nie sa zadne kray, jezeli panna czy kawaler potrafia sobie poradzic - a
    karani sa juz teraz... dlaczego bezdzietne malzenstwo mialo by by miec cos
    podad co oni?

    > >>W mojej grupie wiekowej, w moim środowisku posiadanie dwójki dzieci jest
    > >>ewenementem. Dookoła pół na pół malżeństwa bezdzietne albo z jednym
    > >>dzieckiem. Te nieliczne dwójki to w wiekszości wypadków "wpadki".
    > > i czy tym wlasnie malzenstwom bezdzietnym naleza sie pewne ulgi?
    > Jakie ulgi?
    > Bo zdaje się mówisz ciagle o przebudowaniu skali podatkowej a nie ulgach
    wspominalem - wspolne wspolne rozliczenia podatkowe (ponad 10 mln Polakow z
    tego korzysta)

    > Np. ja i mój mąz zarabiamy mniej więcje tyle samo (no może ja troche
    > więcej) i nie wychodzimy z pierwszego progu podatkowego. Wspólne
    > rozliczanie jest dla nas jedynie wygodne a raczej było, bo łatwiej sie
    > odliczało ulge budowlaną (dużą), ale na osobnym nic bysmy nie stracili.
    > To dla nas żadna kara ani żadna zachęta. A nawet jakbysmy na tym mieli
    > stracić to oboje mamy DG, zakładamy spółke cwilna i już wspolne
    > opodatkowanie mamy z powrotem.
    ale kosztwo remontu gospodarstwa dom, leczenia etc. w tej spolce odliczac
    nie mozna
    czy malzenstwo to spolka?

    > Ale moja koleżanka jest własnie w sytuacji gdy praktycznie utrzymuje
    > mężą - inwalidę (po wypadku samochodowym). Jego renta jest smieszna w
    > porowaniu do jej zarobków, dziewczyna w połowie roku jest juz w ostatnim
    > progu podatkowym. Należy ją ukarać że w takiej sytuacji osobistej nie
    > chce miec dzieci pomimo że teoretycznie ją stać?
    > Przypadek ekstremalny ale pociąga za sobą koniecznośc tworzenia ulg,
    > wyjątków, specjalnych przypadkow. I juz mamy system gorszy, bardziej
    > zagmatwany i dziurawy niż obecny.
    wszyscy wiedza co jest glownym crelem malzenstwa, polityka prorodzinna nie
    powinna obejmowac malzenstw bezdzietnych

    > Idąc dalej - co z malżeństwami które dzieci miec nie mogą? Np. jedno
    > jest bezpłodne. Albo oboje. Dodatkowa kara? Czy nastepny wyjątek?
    adopcja, jezeli nie zamierzja tworzyc rodziny - nie powinni korzystac z
    zapisow prorodzinnych

    > Możliwośc wspolnego rozliczania się rodziców z dziecmi jest natomiast
    > tylko rozszerzeniem istniejącej już zasady równości podatkowej,
    > rozbiciem dochodu na ilośc 'gąb' do wyżywienia. To rozwiązanie proste i
    > do przyjęcia.
    czy na tym rozwiazaniu nie skorzystaja najwiecej bogaci? skala ulg
    przekraczalaby koszt utrzymania dziecka

    > Niestety, raczej nie skłóni to do posiadani pierwszego dziecka i owszem,
    > może zmnieszyć wpływy do budżetu. Jedynym pewnym skutkiem będzie
    > zminiejszenie obciążeń podatkowych rodzin w zalezności od ilości dzieci.
    > W moim odczuciu akurat to jest sprawidliwe. No ale ja nie chcę za pomocą
    > podatków grzebac w prywatnym życiu innych.
    > Bezmyślne grzebanie w podatkach ideologicznym paluchem, dzielenie na
    > lepszych i gorszych niczego dobrego nie przyniesie.
    > Maddy
    wlasnie teraz taki podzial istnieje ale nie jest on niczym uzasadniony,
    wspominalem o konkubinacje, zwiazkach partnerskich, kawalerach, pannach...
    gdy obok nich egzystuja lepsze malzenstwa...

    TEMPVS

    Użytkownik "Catbert" <virtual_banana_spam@spam_wp.pl> napisał w wiadomości
    news:chigrg$575$1@korweta.task.gda.pl...
    > On 9/6/2004 3:28 PM, WSm wrote:
    >
    > > Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
    > > news:chhmcu$hca$1@nemesis.news.tpi.pl...

    > Istnieje podstawowa sprzecznośc w propozycji TEMPVS-a: mianowicie
    > zakłada on, że należy promować posiadanie przez rodziny wiekszej ilości
    > dzieci, bo jeżeli zabraknie "nam" dzieci, to zepsuje się struktura

    > Trudno jednak obronić taką koncepcję, bo w chwili obecnej co druga osoba
    > w wieku odpowiednim do pracy, tej pracy nie ma lub jej oficjalnie nie
    > wykonuje, więc jest bardziej lub mniej formalnie na garnuszku innych -
    > na brak rąk do pracy nie cierpimy jako społeczeństwo, po co nam ich
    > więcej, tego zrozumieć nie mogę.
    > Podobnie jak tego, kto sfinansuje stan przejściowy, tj. ten, w którym
    > owe dzieci zaczynają się rodzić, ale jeszcze nie pracują - dla
    > społeczeństwa jest to czysty koszt, wynikły z inwestycji w przyszłość.

    no dobra, w takim razie jaki jest cel 'poprawiania struktury' w niektorych
    krajach?
    czyzby one wszystkie rowniez opieraly polityke prorodzinna na blednych
    zalozeniach?

    > Ustawodawca chyba zbyt wiele przebywa z osobami duchownymi - bo nie może
    > sie zdecydować, czy jestem sam, czy jest nas dwóch, czego na gruncie
    > materialnym wyjaśnić sie nie da.

    ?

    > Mnie np. na stronie MF, w odróżnieniu od inicjatora wątku, zaciekawiła
    > tabelka, co ją w excelu sobie mozna pobrać, o wdzięcznym adresie:
    >
    >
    http://www.mofnet.gov.pl/_files_/informatory/wykaz_o
    sob/umorzenia_z_2003.xls
    >
    >
    (http://www.mofnet.gov.pl/_files_/informatory/wykaz_
    osob/umorzenia_z_2003ii.
    pdf)
    >
    > I tak sobie siedzę przed komputerem i się zastanawiam, czy to jest
    > przywilej, jak sie komu co umorzy, czy nie.

    zastanawiajace jes to, jak osoba fizyczna moze narobic zaleglosci
    podatkowych na 5 mln PLN

    > W II i III grupie podatkowej jest ok. 5% podatników - a jak TEMPVS
    > zaznaczył razem rozlicza się prawie połowa wszystkich - stąd wniosek, że
    > dla większości rozliczajacych się razem niewiele to daje - rozliczają
    > się razem, bo może tak chcą, albo wolą wypełniać jedno zeznanie, a nie
    dwa.
    > Zabranie im tego "przywileju" niewiele zmieni - zapewne wiele mniej niż
    > podane wyżej umorzenia, które stanowią ok. 10% całego podatku z PIT.
    > Może gdyby do tych umorzeń dodać kilka funduszy, czy innych dotacji, to
    > PIT możnaby wogóle znieść?
    > Wtedy dopiero rodziny wielodzietne by sobie zaszalały.
    >
    > Pzdr: Catbert

    w podanych przez Ciebie linkach umorzenia dotycza w wiekszosci firm, a firmy
    nie placa podatku PIT


    --
    TEMPVS

    PS prosze byc cierpliwym, za dwa tygodnie propozycja zostanie sformulowana w
    sposob budzacy mniej kontrowersji i przeniesiona na wyzszy poziom abstrakcji


strony : 1 ... 9 . [ 10 ] . 11 ... 13


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1